Prokurator z Lex Super Omnia o projekcie reformy Bodnara: Rozumiem obawy

Możliwość odwołania się byłych prokuratorów PK do sądu to absolutne minimum. Aby miało sens, musiałoby zostać rozpatrzone nie później niż w ciągu pół roku – mówi prok. Bolesław Laszczak, członek zarządu Lex Super Omnia.

Aktualizacja: 27.08.2024 06:35 Publikacja: 27.08.2024 04:30

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar (L) i I zastępca Prokuratora Generalnego Prokurator Krajowy Dar

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar (L) i I zastępca Prokuratora Generalnego Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk (P)

Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Chyba mało kto ma zastrzeżenia – nawet wśród samych prokuratorów – do pomysłu rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Jednak projekt nowelizacji ustawy powołującej do życia nową Prokuraturę Generalną w miejsce obecnej Prokuratury Krajowej budzi wątpliwości w zakresie planowanej weryfikacji prokuratorów dzisiejszej „krajówki”. W myśl proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości regulacji nowy prokurator generalny miałby w ciągu 60 dni powołać ich do PG lub wskazać im inne miejsce służbowe, nawet na najniższym szczeblu. Nie brak głosów, że chodzi tu o czysty rewanżyzm. Bo role się odwróciły i ci, którzy byli degradowani w 2016 r., teraz sami będą degradować.

Nie podzielam tej oceny, choć rozumiem obawy części środowiska i dobrze, że są one artykułowane, bo nie można przejść wobec nich obojętnie. Są obawy, czy takie ukształtowanie przepisów nie oznacza przekroczenia kolejnej granicy i czy nie spowoduje to, że kiedy pojawi się nowy rząd lub nowy minister sprawiedliwości/prokurator generalny, to nie wywoła to kolejnych przetasowań, być może jeszcze ostrzejszych. Dlatego można się zastanawiać, czy te przepisy dotyczące wskazania innego miejsca służbowego osobie, która obecnie ma status prokuratora Prokuratury Krajowej, a która nie zostanie powołana do PG, nie powinny być bardziej jednoznaczne.

Czytaj więcej

Reforma czy polityczna zemsta? Rewanżyzm zmian w prokuraturze

W jaki sposób?

Może powinny się tam znaleźć zapisy mówiące o tym, że np. osoba, która przez ileś lat pracowała na danym szczeblu prokuratury, nie może być przeniesiona niżej niż np. do prokuratury okręgowej czy regionalnej. Choć patrząc na projektowane kryteria, jakimi ma się kierować nowy prokurator generalny przy określaniu innego miejsca służbowego, to przepis brzmi wręcz wzorcowo. Natomiast problem jest taki, że na skutek wieloletniego konfliktu wewnątrz prokuratury nie ma zaufania, że to zostanie przeprowadzone w uczciwy sposób. Ja przyczyn upatruję w swoistej traumie prokuratury i prokuratorów, która pozostała po działaniach jej kierownictwa w latach 2016–2023.

Obecnie jest raczej takie przekonanie, że każdy przepis, który daje jakiekolwiek pole uznaniowości, natychmiast zostanie wykorzystany przeciwko tym, którzy są w Prokuraturze Krajowej. Ciężar przekonania społeczeństwa, a w szczególności prokuratorów, że to jest robione w sposób słuszny, będzie leżał na barkach nowego prokuratora generalnego.

Natomiast jeżeli zgadzamy się co do tego, że część prokuratorów, która została nominowana za poprzedniej władzy na najwyższy szczebel, nie powinna była się tam nigdy znaleźć – przypomnę, że np. były przypadki osób, które nie miały praktycznie żadnego stażu czy doświadczenia nawet na szczeblu prokuratury rejonowej – to jakoś ten problem trzeba rozwiązać. Wiele takich nominacji stanowiło działanie na szkodę organizacji, czyli samej instytucji prokuratury, i nie można wobec tego przejść obojętnie.

Możliwe, że w dalszej dyskusji nad projektem ustawy, której celem, co warto podkreślić, nie jest dokonanie weryfikacji kadr, lecz wprowadzenie nowej instytucji w postaci niezależnej Prokuratury Generalnej – pojawią się jakieś zapisy wzmacniające w większym stopniu pewność zachowania praw słusznie nabytych. Bo choć wszyscy pamiętamy słynne awanse last minute przeprowadzone tuż przed zmianą władzy, to trzeba też pamiętać, że część osób w Prokuraturze Krajowej to ludzie o ogromnym doświadczeniu i z ogromnym bagażem wiedzy.

Projekt gwarantuje przeniesionemu prokuratorowi prawo zaskarżenia tej decyzji do sądu. Jednak przybywa opinii, że ta droga sądowa jest czysto iluzoryczna.

Gwarancje w postaci możliwości odwołania do sądu to absolutne minimum. Problem, jaki dostrzegam, polega na tym, że tego rodzaju procesy trwają długo. Aby to miało sens, sąd musiałby rozpatrzyć odwołanie takiego prokuratora bezwzględnie nie później niż w ciągu pół roku. Bo jak mówić o jakichkolwiek gwarancjach pracowniczych, jeśli taki proces będzie trwał cztery czy osiem lat? Może więc należałoby zobligować sądy I instancji, by rozstrzygały odwołanie nie później niż w ciągu miesiąca, nawet pod sankcją uznania odwołania za uwzględnione.

W przeciwnym razie toczące się wiele lat procesy będą czymś niekorzystnym nawet z punktu widzenia nowego prokuratora generalnego, zarówno PR-owo czy finansowo, jak również jeśli chodzi o stabilność działania korporacji.

Tak, tylko że odwołanie ma rozpoznawać sąd pracy, więc powstaje pytanie, dlaczego sprawy prokuratorów miałyby być traktowane priorytetowo względem reszty obywateli. Może sądem właściwym powinien być Sąd Najwyższy?

Tak, pod warunkiem że będzie to trafiało do izby, której status nie budzi żadnych wątpliwości. Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych jest chyba nadal taką izbą. W tym wypadku powinno być łatwiej o zobligowanie do wydania orzeczenia w szybkim terminie. Na pewno warto ten temat przedyskutować. Aczkolwiek zwracam uwagę, że wszystkim powinno zależeć na minimalizowaniu problemów, a nie ich mnożeniu, a rozstrzygnięcia dokonywane przez sędziów, których status jest kwestionowany, temu nie służą.

Ważniejsze niż właściwość sądu jest w mojej ocenie właśnie wprowadzenie terminu na rozpatrzenie odwołania. W ten sposób pokazujemy, że z jednej strony chcemy wprowadzić skuteczną, efektywną, nową strukturę Prokuratury Generalnej, ale zarazem w pełni szanujemy prawa pracownicze i – choć może to dziwnie zabrzmi – pewnego rodzaju prawo do respektowania kariery. Gdybym ja był w takiej sytuacji, to chciałbym, żeby niezależny sąd szybko ocenił, czy ja się nadaję na to stanowisko, z którego chcą mnie odwołać, czy nie. Bo nawet jeśli moje odwołanie zostanie uwzględnione za cztery czy pięć lat, to co to dla mnie za pociecha, skoro to by oznaczało, że ktoś mi ten czas po prostu zabrał.

Czytaj więcej

Rozdział prokuratora i ministra coraz bliżej. Projekt trafił do konsultacji

Powiedział pan, że ustawa precyzyjnie reguluje, wręcz w sposób wzorcowy, kryteria, jakimi ma się kierować nowy prokurator generalny, przydzielając nowe miejsca służbowe prokuratorom z byłej PK. Jednocześnie jednak zakłada pewną fikcję w postaci tego, że decyzję tę PG ma podjąć w ciągu 60 dni – co będzie oczywiście niewykonalne. Albo więc PG powoła jakiś zespół, albo będzie miał jakichś zauszników, o których ustawa milczy, a do których będzie należało ostatnie słowo w kwestiach kadrowych.

Ja bym chciał wiedzieć, jak to widzą projektodawcy, bo czym innym jest law in books, a czym innym law in action. Sam jako prokurator z tego młodszego pokolenia chciałbym mieć przekonanie, że za tym idzie jakiś pomysł. Tak by osoba, która wchodzi do zawodu prokuratorskiego, nie miała takiego przekonania, że co cztery, co osiem lat będą tego rodzaju przetasowania.

Tak jak powiedziałem, nie mam zamiaru bronić nominacji do PK, jakie miały miejsce w latach 2016–2023, bo sam nie rozumiem tego pędu do stanowisk osób bez żadnego stażu. Bo to jest normalne w każdej organizacji, że żeby awansować, trzeba się wykazać i zdobyć doświadczenie. Jednak nie możemy zapominać, że ta sprawa nie dotyczy tylko prokuratorów PK, bo sposób, w jaki to zostanie rozstrzygnięte, będzie miał wpływ na wszystkich prokuratorów i ich myślenie o rozwoju, planowanej ścieżce kariery itp.

Jest jeszcze kwestia wynagrodzenia. Prokuratorzy degradowani w 2016 r. co do zasady utrzymywali uposażenia na tym sam poziomie. Teraz będą zarabiać adekwatnie do szczebla, jaki zostanie im wskazany. Może się więc zdarzyć, że ktoś nie będzie kwestionował samego faktu wskazania mu innego miejsca pracy, lecz obniżkę wynagrodzenia. Czy zgadza się pan z projektodawcami, że w przypadku wynagrodzenia nie można mówić o prawach nabytych ani o żadnej ekspektatywie tych praw?

To jest ciekawy problem, bo jak sobie pomyślimy o prywatnym sektorze, nie ma takiej kwestii co do tego, jak będzie wyglądało wynagrodzenie po zmianie stanowiska na niższe. Dla wszystkich jest normalne, że jeśli ktoś spada na niższy poziom w strukturze, to pociąga to za sobą obniżkę jego wynagrodzenia. W mojej ocenie nie ma mowy o żadnych prawach nabytych. Poza tym mamy do czynienia ze zmianą zakresu obowiązków, innym rodzajem odpowiedzialności i trudno tłumaczyć, dlaczego takie osoby miałyby zarabiać więcej niż ich koledzy na tych samym stanowiskach. Tym bardziej że projekt przewiduje, że dotychczasowy staż pracy będzie uwzględniany, co ma znaczenie dla odpowiedniego zaszeregowania stawkowego.

Czytaj więcej

Jacek Skała o projekcie Bodnara: Nie chcą się pozbawić wpływu politycznego na prokuraturę

Abstrahując od kwestii wynagrodzenia, zastanawiam się, czy gdyby przepisy przejściowe dotyczące reorganizacji obecnej PK weszły w życie w obecnym kształcie, to nie skończyłoby się ostatecznie tym, że za wiele lat części zdegradowanym prokuratorom racji nie przyznałby Trybunał w Strasburgu.

Mogłoby tak być. Dlatego istotne, by nawet jeśli pojawią się skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – bo przecież każdy ma prawo je składać – to żeby strona Polska w takim procesie była w stanie wykazać, że celem ustawy było szybkie zorganizowanie najwyższego szczebla w prokuraturze i obsadzenie jej najlepszymi możliwymi kandydatami oraz że zapewniono każdemu, kogo taka decyzja kadrowa dotyczyła i kto się z nią nie zgadzał, realnie efektywny środek odwoławczy w postaci obiektywnego i szybkiego orzeczenia sądowego.

Czy jest sens forsować obecnie proponowane zmiany bez zakotwiczenia instytucji niezależnego prokuratora generalnego w konstytucji? Przecież prokuratura była i zawsze będzie łakomym kąskiem dla władzy.

Łakomym i łatwym. Rzeczywiście powinniśmy zadbać o stabilne umieszczenie prokuratury w ustroju RP. Ja rozumiem, że dotychczasowe działania polegające bądź to na scaleniu, bądź to na rozdzielaniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego można postrzegać jako poszukiwanie optymalnego modelu, ale czas wreszcie się na coś zdecydować. I dopiero zakotwiczenie przynajmniej Prokuratury Generalnej w konstytucji dałoby pewność stworzenia stabilnej struktury. Inna sprawa, że w tym momencie zmiana ustawy zasadniczej w tym zakresie jest chyba niewykonalna, biorąc pod uwagę głęboki podział tak wśród polityków, jak i w samej prokuraturze.

Czytaj więcej

Rozdział Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Co trzeba poprawić?

Pytanie zatem, czy wobec braku możliwości zmiany konstytucji nie lepszym rozwiązaniem byłby wybór przez Sejm prokuratora generalnego nie bezwzględną większością głosów, lecz kwalifikowaną. PG wybrany większością np. 3/5 miałby na pewno większy mandat do zmian.

Na pewno byłoby to ciekawe rozwiązanie i krok do przodu. Byłby to niezwykle silny mandat, aczkolwiek otwarte jest pytanie, czy przy tak wyraźnej polaryzacji możliwe jest w ogóle tak duże poparcie danego kandydata „ponad podziałami”. Zastanawiam się, czy nie lepszym pomysłem byłaby ustawa, która tylko rozdziela funkcje ministra od prokuratora generalnego, a rozstrzygnięcie tego, co i jak zrobić z obecnymi prokuratorami PK, zostałoby odłożone na później. Bo jestem przekonany, że ta ustawa zostanie zawetowana przez prezydenta. Z drugiej strony trzeba dążyć do tego, żeby tę prokuraturę uzdrowić. By skończyć trawiące ją konflikty często wynikające z tego, że nie wszyscy prokuratorzy dorośli do pewnych rzeczy. Mam tu na myśli np. niektórych zastępców prokuratora generalnego, którzy nie przyjmują do wiadomości, że każdy nowy PG ma prawo do dobrania sobie współpracowników.

W pewnym momencie zacząć budować profesjonalną prokuraturę. Umówić na jakiś sensowny model i zacząć go wspólnie budować. Mam jednak ogromne wątpliwości co do tego, czy jesteśmy w stanie w środowisku liczącym około 6–6,5 tys. prokuratorów wytworzyć taką atmosferę dążenia do wspólnego celu. I rozwiązanie tego właśnie problemu poczytuję za największe wyzwanie, przed jakim stoi obecne i ewentualnie przyszłe kierownictwo prokuratury.

Bolesław Laszczak jest prokuratorem Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze oddelegowanym do wykonywania czynności w Eurojust jako SNE (ekspert krajowy). Członek zarządu Lex Super Omnia

Chyba mało kto ma zastrzeżenia – nawet wśród samych prokuratorów – do pomysłu rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Jednak projekt nowelizacji ustawy powołującej do życia nową Prokuraturę Generalną w miejsce obecnej Prokuratury Krajowej budzi wątpliwości w zakresie planowanej weryfikacji prokuratorów dzisiejszej „krajówki”. W myśl proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości regulacji nowy prokurator generalny miałby w ciągu 60 dni powołać ich do PG lub wskazać im inne miejsce służbowe, nawet na najniższym szczeblu. Nie brak głosów, że chodzi tu o czysty rewanżyzm. Bo role się odwróciły i ci, którzy byli degradowani w 2016 r., teraz sami będą degradować.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo dla Ciebie
Myśliwi nie chcą okresowych badań. A rząd szykuje ograniczenie polowań
Prawo karne
Prof. Matczak o zatrzymaniu Ryszarda Czarneckiego: Władza lubi pokazać siłę
Płace
Biznes rozczarowany po zaskakującej decyzji rządu. Związkowcy zadowoleni
Sądy i trybunały
Ostre oświadczenie I Prezes SN. Małgorzata Manowska oburzona planami rządu
Zawody prawnicze
Prezydent wręczy nominacje pozostawionym na lodzie absolwentom KSSiP
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne