Większość narodowych instytucji kultury w ciągu ostatnich 10–15 lat sama zaaplikowała sobie reformy. W efekcie stały się benchmarkami dla całej branży: nowocześnie zarządzane, zsieciowane, inteligentne, wrażliwe, samouczące się. Przekraczając stawiane im przez polityków cele, zostały aktywnymi inwestorami kapitału intelektualnego i społecznego, uczestnikami życia umysłowego, inicjatorami i partnerami wielkich społecznych debat. Instytucje przestały być chłopcami na posyłki lub chłopcami do bicia kolejnych polityków. Stały się organizacjami arms length – podmiotami kultury. Na lepsze zmieniło się w sektorze wszystko oprócz samego ministerstwa i jego portfolio. Na Krakowskim Przedmieściu zmieniali się tylko ministrowie.