Przez lata prowokował, drażnił i zachwycał. Byli tacy, którzy z zawiścią patrzyli na sukcesy, jakie odnosił w świecie otoczony grupą najwybitniejszych muzyków, dla których komponował. Inni podziwiali jego nieustanną skłonność metamorfozy, fakt, że niespodziewanie potrafił porzucić drogę, którą szedł i pójść w zupełnie nowym kierunku.
Czytaj także: Nie żyje Krzysztof Penderecki
Kolejne dekady dowiodły, że to on miał rację. Jako kompozytor otrzymał bowiem od losu najcenniejszy podarunek: mijający czas potwierdzał wartość tego, co stworzył i co inspirowało kolejne pokolenia. W 2011 roku na Europejskim Kongresie Kultury we Wrocławiu dobiegającemu osiemdziesiątki Krzysztofowi Pendereckiemu koncertowy hołd złożył Jonny Greenwood, gitarzysta czołowej rockowej formacji Radiohead. Zafascynowany awangardowymi kompozycjami Polaka sprzed z początku lat 60. napisał „48 Responses to Polymorphia". „Tren” czy „Polimorfią” Polaka nadal mają niesamowitą siłę, zaś inspirowane nimi utwory Greenwooda są jedynie odpryskiem idei polskiego mistrza, które w postaci jego własnych kompozycji promieniowały także na masową publiczność cytowane w arcydziełach światowego kina – „Lśnieniu” Stanleya Kubricka, "Egzorcyście" Williama Friedkina, "Dzikości serca" Davida Lyncha czy w „Rękopisie znalezionym w Saragossie” Wojciecha Jerzego Hasa i „Katyniu” Andrzeja Wajdy. Zaś Penderecki z Greenwoodem wystąpili razem na największym polskim festiwalu Opener, grając dla kilkudziesięciu tysięcy młodych ludzi.
Na rozdrożu kultur
Niewielu współczesnych kompozytorów może poszczycić się tak bogatą listą, na której są wielkie symfonie, cztery opery, dzieła oratoryjne mnóstwo muzyki koncertowej pisanej na wszystkie możliwe instrumenty oraz wiele utworów kameralnych, ciągle żyjących nieco w cieniu wielkich muzycznych form.
– Piszę na zamówienie, czyli szukam sponsora, ale piszę to, co ja chcę – powiedział mi kiedyś. – Tym różnię się od mistrzów z dawnych epok, biedny Bach co tydzień musiał dostarczać nowe kantaty. Nie wyobrażam sobie takiego tempa życia. To prawda, wtedy było łatwiej, bo należało pisać w znanym sobie języku. Teraz ciągle musimy szukać nowego.