Konrad Piasecki: Rewolucja kontra okopy

Antysystemowcy mogą odebrać władzę PO

Aktualizacja: 05.05.2015 23:17 Publikacja: 05.05.2015 21:06

Konrad Piasecki

Konrad Piasecki

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Słabnięcie lewicy i ekspansja sił antysystemowych mogą być kluczowymi epizodami w najnowszych dziejach polskiej polityki. Triumfy Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego, idące w parze z atrofią ugrupowań Janusza Palikota i Leszka Millera, będą punktem zwrotnym i przyniosą najpewniej kres utrzymującego się od ośmiu lat stanu, w którym PO mogła być pewna, że – w takim czy innym układzie koalicyjnym – pozostanie przy władzy, a PiS był skazany na samotność i brak koalicjanta.

Od pewnej chłodnej, październikowej niedzieli roku 2007 stan partyjnej gry w Polsce był nadzwyczaj stabilny. Platforma i PiS dzieliły między siebie około 70 proc. politycznego tortu, za ich plecami rozgrywała się walka o to, co zostało z uczty bogów. Ugrupowania, którym udawało się wejść do Sejmu, tylko sporadycznie odgrywały rolę rozgrywających czy choćby języczka u wagi, zwłaszcza że wszystkie demonstrowały niechęć do politycznych romansów z PiS i skłonne były, bez wielkich targów i wstrętów, wejść w koalicję z PO. To dawało rządzącym bezpieczeństwo i poczucie, że czy to z PSL, czy to z SLD, czy wreszcie z wyrosłym w międzyczasie Palikotem będzie sprawować władzę przez długie lata.

Obu kolosom politycznego rynku nie wystarczało jednak nigdy pewne, stałe i oscylujące wokół 30 proc., a dochodzące momentami do 40 proc. poparcie. Oba zerkały łakomie na boki, by zagarnąć tych wyborców, dla których PO–PiS-owa oferta była niewystarczająca. Jarosławowi Kaczyńskiemu zawsze marzył się brak konkurencji po prawej stronie, skutecznie więc – jak się dziś wydaje – przywrócił status quo z 2005 roku.

Platforma wybrała inną taktykę. Skupiła się na zdobywaniu wyborców centrowych, ale przy okazji – odchodzeniem od liberalnych gospodarczo korzeni i wykonywaniem ideologicznych zwrotów – kusiła umiarkowanych lewicowców. Przygarniała też pod skrzydła tych, którzy jak – Bartosz Arłukowicz, Dariusz Rosati czy Marek Borowski – odchodzili od SLD.

W parze z tym szły konflikty wśród ugrupowań lewicy i ich coraz gorsze notowania sondażowe. W efekcie lewica stanęła na krawędzi przepaści. Jeśli – jak się dziś wydaje – do jesiennych wyborów pójdzie rozdrobniona, skłócona i słaba, może się to dla niej skończyć katastrofą. Nawet jeśli zdobędzie jakiś parlamentarny przyczółek – może być on mizerny i czysto symboliczny. A jej obecne fotele parlamentarne zostaną zajęte przez współpracowników Kukiza i Korwina.

Taki układ stworzy zupełnie nową sytuację polityczną. Przypominającą nieco w swych zarysach tę z 2005 roku. Wówczas w ciągu dwóch tygodni oddzielających pierwszą i drugą turę wyborów doszło do zawarcia porozumienia między partią braci Kaczyńskich a ówczesnym antysystemowcem, czyli Andrzejem Lepperem. Efektem tej ugody był nie tylko apel Leppera, by jego wyborcy zagłosowali na Lecha Kaczyńskiego, ale i – w konsekwencji – podpisanie paktu stabilizacyjnego, a potem stworzenie koalicji PiS–Samoobrona–LPR.

Ten scenariusz może się, przynajmniej fragmentarycznie, powtórzyć. Mała jest szansa, by nawet otwarte wsparcie Kukiza i Korwina dało kandydatowi PiS prezydenturę. Ale sytuacja, w której antysystemowcy dostają w wyborach parlamentarnych takie poparcie, że stają się realnym partnerem do rządzenia, wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna. A to może rozgrzać emocje kampanii wyborczej do zenitu. Zamienić ją w starcie współczesnego „obozu rewolucjonistów" (PiS, Korwin, Kukiz) z „okopami Świętej Trójcy" (PO, PSL, SLD). Szanse na wygraną wydają się dziś wyrównane.

Wyczerpana i wyjałowiona ośmioma latami rządów PO nie może raczej marzyć o powtórzeniu wyniku z 2011 roku i zdobyciu poparcia dającego jej niemal samodzielne rządy. Z kolei PiS, po spacyfikowaniu rozłamów i po wzięciu pod skrzydła frond Jurka, Ujazdowskiego, Ziobry, Kowala czy Gowina, wydaje się zmierzać pewnie po solidny, ponadtrzydziestoprocentowy wynik. Gdyby Kukizowi z Korwinem udało się utrzymać na fali i zbudować przed wyborami parlamentarnymi jakiś sojusz, a potem dostać poparcie porównywalne z tym, jakie zapewne zdobędą w najbliższą niedzielę, jesienna zmiana na szczytach władzy stanie się więcej niż prawdopodobna.

Autor jest dziennikarzem i publicystą RMF FM i TVN 24

sukces.rp.pl

Wszystko, co musisz wiedzieć
o sukcesie

SPRAWDŹ

Słabnięcie lewicy i ekspansja sił antysystemowych mogą być kluczowymi epizodami w najnowszych dziejach polskiej polityki. Triumfy Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego, idące w parze z atrofią ugrupowań Janusza Palikota i Leszka Millera, będą punktem zwrotnym i przyniosą najpewniej kres utrzymującego się od ośmiu lat stanu, w którym PO mogła być pewna, że – w takim czy innym układzie koalicyjnym – pozostanie przy władzy, a PiS był skazany na samotność i brak koalicjanta.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego