Korespondencja z Brukseli
Angela Merkel w ostatnich dniach bardzo usztywniła stanowisko wobec Grecji: nie dopuszcza na razie żadnych negocjacji. To zmiana, bo w przeszłości traktowała premiera Aleksisa Ciprasa z większą sympatią. – W czasie pierwszego spotkania z Ciprasem Merkel odniosła wrażenie, że to człowiek, z którym można pracować, można mu zaufać. Bo jest wystarczająco rozsądny i pragmatyczny. To przekonanie runęło w ostatni piątek – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Janis Emmanuilidis, ekspert brukselskiego think tanku EPC.
Grecki premier nie tylko zaskoczył Merkel informacją o zerwaniu negocjacji i ogłoszeniu referendum, ale także – jak twierdzą niemieckie źródła dyplomatyczne – wyjątkowo zdenerwował ją swoimi pokrętnymi tłumaczeniami. Nie powiedział od razu, że rząd będzie rekomendował obywatelom głosowanie na „nie". – Merkel pytała go o to kilka razy i w końcu się przyznał – mówi nasz niemiecki rozmówca.
Niemieckiej kanclerz to wystarczyło, żeby zupełnie stracić zaufanie do greckiego premiera. Na wszystkie jego próby powrotu do negocjacji z wierzycielami przed niedzielą odpowiada: „To nie ma sensu. Poczekajmy do referendum".