Rz: Z publikowanego dziś w „Rzeczpospolitej" raportu wynika, że 7,2 proc. homoseksualistów spośród ok. 400 przebadanych bywalców gejowskich klubów w Warszawie jest nosicielami wirusa HIV. Czy można powiedzieć, że kluby tego typu są wylęgarnią wirusa?
Bogna Białecka: Kluby dla gejów sprzyjają przygodnym kontaktom seksualnym, a tym samym również zakażeniu wirusem HIV. Przypomnę tylko, że badania dotyczące stosowania prezerwatyw przez homoseksualistów zawsze wypadają słabo. Raporty (także publikowane przez organizacje gejowskie) pokazują, że choć teoretycznie istnieje bardzo duża świadomość ryzyka zakażenia, to nie przekłada się ona na praktykę. Poza tym część homoseksualistów w ogóle nie bada się na obecność wirusa HIV, a mimo to współżyje seksualnie...
Wspomniała pani o raportach Światowej Organizacji Zdrowia. O czym one mówią?
Wynika z nich, że jedyną populacją, w której systematycznie rośnie liczba zakażeń wirusem HIV, jest populacja mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami. To obejmuje zarówno osoby homoseksualne, biseksualne, jak i tę nieliczną grupę mężczyzn heteroseksualnych, którzy współżyją z mężczyznami. W tej populacji mamy każdego roku 41–63 proc. nowych zachorowań na AIDS w Europie i USA.
Po co właściwie są kluby dla homoseksualistów?