Akta katyńskie w Internecie

To nasz obowiązek – tłumaczył prezydent Dmitrij Miedwiediew działanie Federalnej Służby Archiwalnej Rosji

Publikacja: 29.04.2010 03:16

Dmitrij Miedwiediew

Dmitrij Miedwiediew

Foto: AFP

Federalna Służba Archiwalna Rosji (Rosarchiw) udostępniła na stronie internetowej kluczowe dokumenty związane ze zbrodnią katyńską. Polecenie takie wydać miał osobiście Dmitrij Miedwiediew. Rosyjski prezydent zasugerował wczoraj, że może dojść do jeszcze ważniejszego kroku – według jego słów Rosja ma przekazać Polsce zupełnie nieznane dotąd dokumenty w sprawie tej zbrodni.

Rosarchiw udostępnił kopie materiałów ze specjalnej teczki nr 1 – to m.in. słynna notatka Berii z 5 marca 1940 roku, decyzja politbiura o rozstrzelaniu Polaków i notatka szefa KGB Szelepina z 1959 roku. Te dokumenty są od dawna znane historykom – w 1992 roku Borys Jelcyn przekazał ich kopie Lechowi Wałęsie. Jednak po raz pierwszy w Rosji zostały one upublicznione na stronach instytucji rządowej.

[srodtytul]Dla zwykłych Rosjan[/srodtytul]

– Ich opublikowanie to, po publicznym potępieniu zbrodni katyńskiej przez rosyjskich prezydenta i premiera, kolejny ważny krok. Ma on ostatecznie uświadomić Rosjanom, że za to, co się stało, odpowiedzialny był Stalin i NKWD – mówi „Rz” historyk Natalia Lebiediewa. Notatka komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii do Stalina zawiera sugestię rozstrzelania polskich jeńców i  więźniów jako „zagorzałych i nieuleczalnych wrogów władzy sowieckiej”. Pod decyzją „za” widnieją na niej podpisy Stalina i innych członków politbiura. Przez dziesięciolecia ukrywano także inną notatkę, sporządzoną przez szefa KGB Aleksandra Szelepina dla Nikity Chruszczowa i zalecającą zniszczenie teczek personalnych zamordowanych Polaków. – To kluczowe dokumenty i chociaż są one od dawna znane historykom i były publikowane, wielu Rosjan nie wie o ich istnieniu – mówi Lebiediewa. Witryna Rosarchiwu nie wytrzymała wczoraj lawiny kliknięć i na kilka godzin się zablokowała.

Materiały zostały jednak opublikowane przez wiele rosyjskich mediów. Jak podkreślił szef Rosarchiwu Andriej Artizow, decyzja zapadła w związku z tym, że „ciągle są ludzie, którzy podają w wątpliwość dokumenty związane ze zbrodnią katyńską, twierdząc, że zostały sfałszowane”. – Mówią, że żadnego rozstrzelania polskich oficerów w Katyniu nie było lub że rozstrzeliwali Niemcy – tłumaczył. 

W ostatnich latach nasiliły się propagowane głównie przez komunistów i związanych z nimi publicystów kłamstwa katyńskie. Przekonują oni, że wersja o odpowiedzialności ZSRR nie została jeszcze „wyczerpująco udowodniona”, i domagają się dodatkowych badań, bo jak twierdzą, istnieją argumenty przemawiające za tym, że była to zbrodnia Niemiec dokonana w 1941 roku. I chociaż żaden szanujący się historyk nie podważa prawdziwości dokumentów, wersja o „hitlerowskim Katyniu” jest ciągle żywa w rosyjskim społeczeństwie.

– To symboliczny gest, którym rosyjskie władze definiują swoje oficjalne stanowisko. I odpowiedź wszelkiego rodzaju Muchinom (Jurij Muchin to jeden z najaktywniejszych w Rosji „kłamców katyńskich” – red.) – powiedział „Rz” Jan Raczyński z badającego sowieckie zbrodnie Memoriału. – Mamy nadzieję, że pójdą za nim następne, a mianowicie pełne odtajnienie objętych klauzulą tajności akt śledztwa katyńskiego.

[srodtytul]Nowe dokumenty[/srodtytul]

Przebywający wczoraj w Kopenhadze Miedwiediew skomentował publikację: „to nasz obowiązek”. I zasugerował, że wkrótce Rosja może przekazać Warszawie nowe dokumenty. – Jest szereg materiałów, których jeszcze nie przekazaliśmy – powiedział. Nie sprecyzował, o jakie dokumenty chodzi. Historycy próbowali wczoraj zinterpretować te rewelacje. Według jednych może chodzić o brakującą listę białoruską. Według innych – takiego zdania jest np. Nikita Pietrow z Memoriału – może chodzić nawet o długo oczekiwane w Polsce odtajnienie akt śledztwa katyńskiego.

– Poczekajmy na fakty – studził wczoraj emocje premier Donald Tusk. – Te słowa są kolejnym znakiem i trzeba je traktować z jak najlepszą wolą, ale ja wolę poczekać na fakty, a nie na słowa, bo nie tracąc, broń Boże, cierpliwości, uważam, że szczególnie po katastrofie w Smoleńsku słowa już nie wystarczą – powiedział.

Federalna Służba Archiwalna Rosji (Rosarchiw) udostępniła na stronie internetowej kluczowe dokumenty związane ze zbrodnią katyńską. Polecenie takie wydać miał osobiście Dmitrij Miedwiediew. Rosyjski prezydent zasugerował wczoraj, że może dojść do jeszcze ważniejszego kroku – według jego słów Rosja ma przekazać Polsce zupełnie nieznane dotąd dokumenty w sprawie tej zbrodni.

Rosarchiw udostępnił kopie materiałów ze specjalnej teczki nr 1 – to m.in. słynna notatka Berii z 5 marca 1940 roku, decyzja politbiura o rozstrzelaniu Polaków i notatka szefa KGB Szelepina z 1959 roku. Te dokumenty są od dawna znane historykom – w 1992 roku Borys Jelcyn przekazał ich kopie Lechowi Wałęsie. Jednak po raz pierwszy w Rosji zostały one upublicznione na stronach instytucji rządowej.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!