Chciałbym zrozumieć, o co chodzi Ryszardowi Bugajowi, ale niestety nie potrafię („Wiosna może wzmocnić PiS", „Rz" 6.02.201 Chciałbym zrozumieć, o co chodzi Ryszardowi Bugajowi, ale niestety nie potrafię („Wiosna może wzmocnić PiS", „Rz" 6.02.2019) . Nie po raz pierwszy. Nie rozumiałem go w 2003 r., gdy podpisywał antyeuropejski manifest. Nie rozumiałem, gdy konsekwentnie popierał PiS, uważając, że to ta partia realizuje jego lewicowe ideały.
Trudno mi wyobrazić sobie, by człowiek związany z opozycją demokratyczną nie zdawał sobie sprawy, że program, a tym bardziej praktyka PiS i organizacji popierających tę partię, jest antydemokratyczny, szowinistyczny i pełen pogardy dla ludzi myślących odmiennie.
Po objęciu władzy, a raczej wszechwładzy przez PiS, Bugaj zdawał się trzeźwieć, wystąpił z rady doradczej prezydenta Dudy i zobaczył to, co wielu ludzi widziało od lat. Niestety remisja miała – jak się wydaje – krótkotrwały przebieg. Dziś Bugaj zdaje się wstydzić swojego świeżego krytycyzmu dla obecnej władzy i zajmuje się głównie krytyką opozycji.
Jeszcze niedawno wzywał do opozycyjnej jedności, dziś, gdy powoli się ona rysuje, atakuje ją, ponieważ nie spełnia jego oczekiwań. A przecież koalicja ma to do siebie, że grupuje ludzi o rozmaitych poglądach, którzy w imię wspólnego celu rezygnują z części swoich programów. W kontekście wyborów europejskich jest to szczególnie ważne – tu bowiem o wiele łatwiej o porozumienie programowe. Silna demokratyczna reprezentacja w PE tworzy też szansę na odzyskanie dla Polski tej pozycji, jaką mieliśmy przed rokiem 2015.
Bugaj chce więc koalicji, ale tylko takiej, którą lubi. Millerowi wypomina jeszcze moskiewskie srebrniki, ale zapomina przy tym, że partia pod jego przywództwem była w koalicji z SLD w rządzie, gdzie Miller był ministrem pracy. W ogóle pamiętanie o grzechach sprzed ponad 30 lat, i to nieudowodnionych, świadczy raczej o małostkowości. Gdybym ścigał się z Bugajem w tej dziedzinie, to Leszkowi Millerowi przypomniałbym nie tylko start z list Samoobrony, ale także humorystyczną kandydatkę na prezydenta niejaką Magdalenę Ogórek. Tylko że znów powrócę z uporem maniaka – tworzenie koalicji polega na szukaniu punktów wspólnych, a nie rozpamiętywaniu przeszłości. Nigdy nie byłem entuzjastą stylu politycznego działania Leszka Millera, należy jednak pamiętać, że to jego rząd doprowadził do wejścia Polski do UE. Ale dla Ryszarda Bugaja zdaje się to nie być zaletą.