Z placu Zamkowego na plac Piłsudskiego. Podwalem, Nowomiejską, Freta, później przez plac Krasińskich i Miodową. Tę trasę każdego letniego dnia Władysław Kamiński przebywa kilkakrotnie. Zawsze elegancki – w białej koszuli i czarnych, prasowanych w kant spodniach. Wozi turystów konnym omnibusem.
Konie kocha od dziecka
Pracuje w ten sposób od dziesięciu lat. – Zaczynałem od powożenia bryczką. Kolega zaproponował mi, żebym razem z nim woził pary młode do ślubów – wspomina.
Po kilku latach musieli jednak zwinąć interes, bo konkurencja była zbyt silna. Trzeba było poszukać innego pomysłu na zarobek. – Wtedy znalazłem w gazecie ogłoszenie, że miasto szuka woźniców. Zgłosiłem się. Miałem przecież własne konie i doświadczenie – tłumaczy.
Przyznaje, że z jazdy omnibusem trudno się utrzymać.
– Poza sezonem muszę szukać innych zajęć – mówi.