Straż Marszu Niepodległości próbowała powstrzymywać zadymiarzy

Pojawiające się w sieci amatorskie filmy potwierdzają relacje świadków i informacje "Rz". Służba porządkowa Marszu Niepodległości starała się zapobiec zadymom. Była jednak nieliczna i nieskuteczna

Aktualizacja: 13.11.2013 12:56 Publikacja: 13.11.2013 11:04

Moment przerwania kordonu straży uchwycony na amatorskim filmie

Moment przerwania kordonu straży uchwycony na amatorskim filmie

Foto: rp.pl

Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe był zarejestrowany w tym roku na 50 tys. uczestników. Organizatorzy we wstępnych szacunkach podają, że w marszu mogło wziąć udział nawet dwa razy więcej osób. Szacunki policji są ostrożniejsze. Wczoraj podała informację, że we wszystkich manifestacjach w tym dniu w Warszawie uczestniczyło 66 tys. osób.

Policja przychyliła się do próśb organizatorów marszu. Na trasie (przynajmniej na początkowym etapie) nie było tak jak w ubiegłych latach zwartych oddziałów policyjnej prewencji, która w 2011 r. i 2012 r. była atakowana przez grupki zamaskowanych chuliganów. Policja operowała w bocznych ulicach, a zgromadzenie miała zabezpieczać Straż Marszu Niepodległości. Jej szef Przemysław Czyżewski mówi "Rz", że liczyła ona w tym roku około 600 osób.

Czyżewski przyznaje, że to znacznie za mało. - Żeby zapobiegać prowokacjom na całej trasie marszu musielibyśmy mieć kilka tysięcy osób - mówi. Policja na razie nie chce wskazywać błędów organizatorów. - Będzie to zawarte w przygotowanym przez nas raporcie. Ze wstępnej oceny wynika, że organizator i służby porządkowe nie były w stanie zapanować nad zgromadzeniem - ocenia w rozmowie z "Rz" starszy aspirant Mariusz Mrozek, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.

Z dotychczas znanych relacji świadków i rozmów "Rz" z członkami straży marszu wynika, że organizatorzy robili wszystko, żeby na trasie nie dochodziło do burd. Do pierwszych zajść doszło zaraz po wymarszu z Ronda Dmowskiego. W jednej z przecznic ul. Marszałkowskiej, którą poruszała się kolumna jest squat, zamieszkiwany przez środowiska lewicowe i anarchistyczne.

- Próbowaliśmy zabezpieczyć kordonem wejście do tej ulicy. Przez pewien czas to się udawało, jednak napór grupy zamaskowanych osób spowodował rozerwanie się naszej formacji. Doszło do ataku na squat, z dachu poleciały butelki z benzyną i kamienie - relacjonował nam jeden z członków straży tuż po tym wydarzeniu. Według niego, gdy po dłuższym czasie pojawiła się policja, zepchnęła uczestników zajść z powrotem do marszu. - Policjanci wbiegli kilka kroków za nasz kordon i cofnęli się - zapewnia.

Relację dotyczącą początku zajść potwierdza amatorski film zamieszczony w sieci. Widać na nim, że w kordonie zabezpieczającym stoją bardzo młodzi chłopcy. Niektórzy wyglądają tak, jakby nie byli jeszcze pełnoletni.

Czyżewski twierdzi, że zabezpieczenie tego miejsca zostało sformowane w ostatniej chwili. - Informację o tym, że może być tam niebezpiecznie dostaliśmy od jednego z oficerów policji tuż przed startem marszu - przekonuje. - Na samym początku były tam dwie drużyny (20 osób), a potem doszły kolejne - dodaje.

Przyznaje, że straży marszu nie starczyło już ludzi na zabezpieczenie następnej przecznicy Marszałkowski, czyli ul. Wilczej. Tam również był squat zaatakowany przez zamaskowane grupy. - Zabezpieczenie ul. Skorupki pochłonęło większość sił - ujawnia.

Jego zdaniem głównym zadaniem straży było czuwanie nad formowanie kolumny. Tłumaczy, że nie ma ona uprawnień policji ani agencji ochrony. - Wymaganie od nas, żebyśmy zabezpieczali miejsca poza trasą marszu jest absurdem - stwierdza, dodając, że ma na myśli squaty i tęczę na pl. Zbawiciela (tamtędy marsz nie przechodził).

Według Czyżewskiego policja powinna opróżnić zajmowane przez lewicowców nielegalnie pustostany, wiedząc, że w pobliżu przejdzie manifestacja prawicy. - Jeśli służby wiedziały, że jest takie miejsce, że zbierają się na dachu, mają butelki z benzyną, to powinny je zabezpieczyć - uważa.

Walki przy squacie na ul. Skorupki

Narodowcy, tak jak w zeszłym roku, również chcą przedstawić swoją ocenę wydarzeń na ulicach Warszawy. - Raport straży marszu będzie wkrótce opublikowany, zbierane są filmy i relacje świadków - mówi "Rz" Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego.

11 listopada na ulicach Warszawy

Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe był zarejestrowany w tym roku na 50 tys. uczestników. Organizatorzy we wstępnych szacunkach podają, że w marszu mogło wziąć udział nawet dwa razy więcej osób. Szacunki policji są ostrożniejsze. Wczoraj podała informację, że we wszystkich manifestacjach w tym dniu w Warszawie uczestniczyło 66 tys. osób.

Policja przychyliła się do próśb organizatorów marszu. Na trasie (przynajmniej na początkowym etapie) nie było tak jak w ubiegłych latach zwartych oddziałów policyjnej prewencji, która w 2011 r. i 2012 r. była atakowana przez grupki zamaskowanych chuliganów. Policja operowała w bocznych ulicach, a zgromadzenie miała zabezpieczać Straż Marszu Niepodległości. Jej szef Przemysław Czyżewski mówi "Rz", że liczyła ona w tym roku około 600 osób.

Pozostało 80% artykułu
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!