W ciągu swego długiego życia Jerzy Giedroyc dwukrotnie stoczył bój o Polskę. W okresie międzywojennym stawką był jej kształt, ustrój, zaś w drugim po wojnie – niepodległość i suwerenność. W obu orężem stało się wolne, nieskrępowane słowo.
W międzywojniu walkę prowadził na łamach „Buntu Młodych", potem „Polityki", piórami m.in. Adolfa Bocheńskiego, Aleksandra Bocheńskiego, Ksawerego Pruszyńskiego i Mieczysława Pruszyńskiego. Na emigracji stworzył Instytut Literacki. W Rzymie 1946 r. u jego boku stanęli Józef Czapski, Zofia i Zygmunt Hertzowie, Gustaw Herling-Grudziński, później brat – Henryk.
Nad Tybrem działalność rozpoczął od wydawania książek. Jako pierwsze ukazały się „Legiony" Henryka Sienkiewicza, „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego" Adama Mickiewicza, z przedmową Herlinga-Grudzińskiego, podkreślającą „pielgrzymowanie do wolności". W Rzymie powstały cztery serie wydawnicze: „Biblioteka Społeczno-Polityczna", „Biblioteka Wiedzy", „Biblioteka Przekładów" oraz na potrzeby rynku włoskiego „Capolavori della Letteratura Straniera" (Arcydzieła Literatury Światowej).
W czerwcu 1947 r. ukazał się pierwszy numer „Kultury" pod redakcją Giedroycia i Herlinga-Grudzińskiego, która miała być początkowo „biletem wizytowym, kwiatkiem do kożucha" działalności wydawniczej Instytutu. Giedroyc pisał: Pismo było ubocznym produktem, moim najważniejszym zamierzeniem było przede wszystkim wydawanie książek, które zaczęliśmy wydawać w 1946 r. (...) Z góry założyliśmy, że wszystkie formy organizacyjne na emigracji nie mają sensu, bo się bardzo szybko degenerują. Poza tym nie byliśmy wtedy tego zdania co cała emigracja polska, że wojna jest za rok, za chwilę i wobec tego nie warto robić nic takiego. Kwestia oddziaływania przez słowo była dla mnie rzeczą najważniejszą.
Jesienią tego roku opuścił Rzym i przeniósł się wraz z Czapskim i Hertzami do podparyskiego Maisons-Laffitte. Z daleka od „polskiego" Londynu, centrum życia politycznego i kulturalnego na uchodźstwie Giedroyc kontynuował swą „pracę u podstaw". Jak przyznał: To była walka. A wszystkie drogi prowadzące do odzyskania niepodległości, czy choćby zachowania kultury polskiej były dla mnie dopuszczalne. Starałem się wykorzystać wszystkie możliwości dotarcia do kraju, zdając sobie sprawę z tego, że jakakolwiek zmiana systemu prowadząca w konsekwencji do niepodległości jest możliwa tylko poprzez działania w Polsce. Naszą rolą miało być pobudzanie ludzi do myślenia w wielu dziedzinach życia, dlatego zajmowaliśmy się problematyką ściśle kulturalną.