Gdybym miał streścić w jednym zdaniu prognozy na 2016 rok, powiedziałbym, że będzie to okres szybkiego wzrostu konsumpcji i rozczarowujących inwestycji. Innymi słowy, struktura wzrostu ulegnie istotnej zmianie w porównaniu z 2015 r., w którym wydatki konsumentów rosły w umiarkowanym tempie, a inwestycje zaskakująco szybko.
Za taką zmianę będzie odpowiadało kilka czynników. Po pierwsze, za sprawą planowanego programu wsparcia dla rodzin z dziećmi polityka fiskalna stanie się łagodniejsza, i to w warunkach szybkiego rozwoju gospodarki. Uruchomienie programu 500+ oznacza, że proporcjonalnie więcej środków trafi do gospodarstw domowych o niskim dochodzie na głowę, a przy tym zapewne o niewielkiej skłonności do oszczędzania. Dochód do dyspozycji mniej zamożnych rodzin może rosnąć w dwucyfrowym tempie, pozwalając na wyraźne zwiększenie wydatków. Po drugie, w ostatnich latach nastąpiła wyraźna poprawa sytuacji na rynku pracy, co powinno przekładać się pozytywnie na nastroje konsumentów, łagodząc ich obawy przed utratą zatrudnienia. Wreszcie, po trzecie, pogłębiające się spadki cen paliw sprawią, że siła nabywcza dochodów gospodarstw domowych w pierwszej połowie roku będzie wyższa, niż wcześniej sądzono. Jeżeli te tendencje się utrzymają, konsumpcja może pod koniec roku rosnąć w tempie 5 proc. rocznie, w porównaniu z około 3 proc. w 2015 roku.