Gdy ponownie w połowie 2013 r. aktywność ekonomiczna nabierała wigoru, w lutym 2014 r. wojska rosyjskie wkroczyły na Krym, a groźba konfliktu zbrojnego uderzyła w nastroje przedsiębiorców i gospodarstw domowych. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kilka miesięcy później najważniejsze wskaźniki makroekonomiczne zanurkowały. Z punktu widzenia Polski kryzys ukraiński stanowił wyjątkowe wyzwanie – bliskość geograficzna, spory udział eksportu na Wschód, ale też duża zależność od koniunktury w niemieckiej gospodarce, gdzie wymiana handlowa z Federacją Rosyjską stanowiła ważny element układanki ekonomicznej. W połowie 2014 r. wydawało się więc, że spowolnienie dynamiki PKB w Polsce jest tylko kwestią czasu, a rynkowi ekonomiści prześcigali się w coraz to czarniejszych scenariuszach. Jednak według ostatnich szacunków PKB w cenach stałych wzrósł w Polsce w 2014 r. aż o 3,4 proc. r./r., osiągając wynik bliski najbardziej optymistycznym prognozom jeszcze sprzed rozpoczęcia konfliktu. Tak dobry wynik zawdzięczamy wysokiej dynamice inwestycji, wyjątkowo stabilnej konsumpcji gospodarstw domowych oraz przyspieszeniu wydatków publicznych. Zwiększenie wydatków rządowych w okresie spowolnienia aktywności w sektorze prywatnym zadziałało wręcz książkowo. W taki oto sposób polska gospodarka uzyskała w 2014 r. czwarty co do wielkości wzrost PKB w Unii Europejskiej.