Czy wysoka frekwencja w wyborach parlamentarnych świadczy o determinacji społeczeństwa do zmiany? Czy o tym, że partiom opozycji udało się zyskać zaufanie obywateli?
Tego nie sposób wyważyć. Z jednej strony zdecydowanie było poczucie, że rządy PiS należy zakończyć. To pokazywały sondaże na wiele miesięcy przed wyborami. Wyraźna większość mówiła, że nie będzie głosowała na PiS. W tej mobilizacji możemy dostrzec silną wolę zmiany rządu i odwrócenia kierunku, w którym zmierzała Polska pod rządami PiS. To wiąże się też z zaufaniem do trzech głównych sił opozycyjnych, które wygrały wybory. Dlatego, że obiecały radykalne odwrócenie tendencji autorytarnych i antyeuropejskich, które widać było w polityce PiS. Potrzebne było przekonanie wyborców, że opozycja jest w stanie zupełnie inaczej rządzić Polską. Element zaufania udało się opozycji zbudować – bez niego nie byłoby takiej mobilizacji kobiet i młodzieży. Społeczeństwo zaufało partiom opozycyjnym, że są w stanie wdrożyć inną politykę niż ta, którą prowadzi Jarosław Kaczyński.
Czytaj więcej
Jarosława Kaczyńskiego Polacy rozczarowali, bo nie zagłosowali na PiS, choć skorzystali na jego rządach. A może ludzie przy urnach pomyśleli w końcu o Polsce, a nie tylko o własnych portfelach? Czyżby niedocenienie Polaków było największym błędem PiS w ostatniej kampanii?
Opozycja złożyła wiele obietnic wyborczych, ale niektóre z nich się wykluczają z uwagi na różnice programowe między partiami. Czy to może rodzić w przyszłości kłopoty?