Wybory prezydenckie w USA 2024

Walka o Biały Dom 2024 – najciekawsze informacje dotyczące kampanii, komentarze, analizy, wyniki

Śmieciowa wojna na słowa. Po raz pierwszy Kamala Harris musiała się zdystansować od Joe Bidena

W ostatnim tygodniu przed dniem wyborów w USA rozpętała się wojna o to, kto bardziej obraził amerykańskich wyborców.

Publikacja: 04.11.2024 04:30

Śmieciowa wojna na słowa. Po raz pierwszy Kamala Harris musiała się zdystansować od Joe Bidena

Foto: Yuri Gripas/ABACAPRESS.COM

Na wiecu wyborczym Donalda Trumpa w Nowym Jorku padło wiele obelg i zniewag pod adresem Kamali Harris i demokratów. Najbardziej jednak komentowanym był żart komika Tony’ego Hinchcilffe’a, który nazwał Portoryko „kupą śmieci na oceanie”. 

Sztab wyborczy Donalda Trumpa zdystansował go od tej wypowiedzi, twierdząc, że nie odzwierciedla poglądów Trumpa, ale kandydat nie przeprosił za niefortunne słowa, które padły ze sceny na jego wiecu. – Nie wiem nic o tym komiku. Nie wiem, kim jest – mówił Trump. 

Czytaj więcej

Pensylwania: Niespodziewany punkt ciężkości Ameryki

Żart ten i brak skruchy Donalda Trumpa przypomniał Portorykańczykom, jak traktował ich podczas swojej kadencji. Od lat Donald Trump postrzega Portoryko – terytorium Stanów Zjednoczonych położone w regionie karaibskim na Oceanie Atlantyckim – przez pryzmat tego, że wyspa ta potrzebowała pomocy po niszczycielskich huraganach, trzęsieniach ziemi oraz by uniknąć bankructwa. Donald Trump zaciekle walczył z władzami tej wyspy, nie chcąc przekazać im pomocy federalnej w 2017 r. – 3 tysiące Portorykańczyków zmarło, bo on [Trump] oponował przed przesłaniem funduszy. Bo uważał, że nasze życie nie jest warte ratowania – powiedziała w wywiadzie dla „New York Timesa” Carmen Yulin Cruz, była burmistrz San Juan, stolicy Portoryko. Kongres przeznaczył 20 miliardów dolarów dla Portoryko po huraganie Maria, ale w momencie gdy Joe Biden obejmował urząd, tylko 138 milionów zostało z tej sumy wydane. W rezultacie odbudowa po zniszczeniach dokonanych przez żywioł ciągnęła się latami, o wiele dłużej niż np. na Florydzie. 

Blisko 6 milionów Amerykanów wywodzących się z Portoryko ma prawa wyborcze

Potem Trump, który nazwał władze Portoryko „rażąco niekompetentnymi” w sprawach gospodarczych, rozważał, czy Stany Zjednoczone nie mógłyby sprzedać wyspy. Natomiast gdy został prezydentem, Partia Republikańska usunęła ze swojej oficjalnej agendy propozycje nadania niezależności państwowej Portoryko, którą promowała przed nastaniem ery Trumpa.

Portorykańczycy przyznają, że część ich problemów gospodarczych wynika z nieudolnego działania ich władz. Niemniej jednak żart komika na wiecu wyborczym Trumpa wywołał oburzenie wśród społeczności portorykańskiej na wyspie oraz tej mieszkającej na terenie kontynentalnej Ameryki. Słynny rapper Bad Bunny oraz piosenkarz pochodzący z Portoryko Ricky Martin ogłosili poparcie dla Kamali Harris. Dołączył do nich również gwiazdor reggaetonu Nicky Jam, który wcześniej popierał Trumpa, a potem portorykańskiego pochodzenia Jennifer Lopez, która stwierdziła, że „sztab wyborczy Trumpa obraził wszystkich Latynosów, nie tylko tych pochodzących z Portoryko”. Dzień po wiecu przewodniczący Partii Republikańskiej w Portoryko zapowiedział, że wycofa poparcie dla Trumpa, jeżeli ten nie wyrazi skruchy. 

Czytaj więcej

Sondaż: Jak zwycięstwo Trumpa wpłynie na bezpieczeństwo Polski? Co sądzą Polacy?

Mimo że Portoryko ma status terytorium nieinkorporowanego, jego mieszkańcy są obywatelami amerykańskimi. 3 miliony osób, mieszkające na wyspie, nie może głosować tam na prezydenta, ale ci, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych, a jest ich około 5,8 miliona, mogą brać udział w listopadowych wyborach prezydenckich. Wyborcy portorykańskiego pochodzenia, historycznie rzecz biorąc, nie pokazują się tłumnie w punktach wyborczych i głosują na kandydatów demokratycznych, choć kilku republikańskim kandydatom udało się zjednać część głosów ze strony tej grupy demograficznej. 

Po raz pierwszy Kamala Harris musiała się zdystansować od Joe Bidena

Donald Trump sam nie przeprosił za obraźliwe słowa, ale pełną parą eksploatuje incydent słowny Joe Bidena. Podczas wirtualnego spotkania z grupą latynoską, Biden w niezgrabnie wypowiedzianym zdaniu, nazwał zwolenników republikańskiego kandydata „śmieciami”. – Joe Biden wielokrotnie powtarzał, że jest prezydentem wszystkich, bez względu na to czy ktoś jest republikaninem czy demokratą – powiedział Biały Dom, tłumacząc, że prezydentowi chodziło o żart Hinchcliffe’a. Choć temu stwierdzeniu przeczą doniesienia, że opublikowany transkrypt z tej rozmowy został zmieniony na korzyść prezydenta.

Tak jak dwa dni wcześniej żart komika na wiecu wyborczym Trumpa, tak potem wypowiedź Bidena znalazła się na nagłówkach doniesień prasowych i skupiła na sobie krytykę. Porównywano ją do równie niefortunnego stwierdzenia Hillary Clinton z 2016 r., która nazwała zwolenników Trumpa „deplorables”, czyli „godnymi pożałowania”. 

– Nazwał was śmieciami. I to z pełną intencją – mówi Trump, który na wiecu wyborczym w Green Bay w Wisconsin, zaprezentował się na śmieciarce w odblaskowej kamizelce pracownika sanitarnego i z napisem na pojeździe “Trump Make America Great Again 2024”. – Jak wam się podoba moja śmieciarka? To na cześć Kamali i Joe Bidena – powiedział kandydat republikański.

To jedna z wielu gaf, jakie Joe Biden popełnił w swojej niespełna jeszcze czteroletniej kadencji oraz ponad 50-letniej karierze politycznej. Ta jednak odbiła się szerokim echem w Ameryce i może mieć konsekwencje polityczne dla Harris, która rywalizuje z Trumpem o głosy niezdecydowanych i też republikańskich wyborców w trwających wyborach prezydenckich. 

Czytaj więcej

Donald Trump czy Kamala Harris? Rozstrzygnie Pas Rdzy

Po raz pierwszy w swojej krótkiej kampanii wyborczej Kamala Harris zmuszona została do zdystansowania się od prezydenta Bidena. Do tej pory, mimo że próbowała się prezentować jako kandydatka zmiany, nie udawało jej się pokazać z takiej strony, która by wskazywała różnice poglądowe z administracją, w której pracowała przez prawie cztery lata. – Zdecydowanie nie zgadzam się z żadną krytyką Amerykanów na podstawie ich preferencji wyborczych – powiedziała reporterom, tym bardziej że dzień wcześniej, w wystąpieniu w centrum Waszyngtonu, uznawanym za podsumowanie swojej kampanii wyborczej, mówiła o jedności i swoim oddaniu na rzecz wszystkich Amerykanów.

Wybory w USA
J.D. Vance. Wiceprezydent USA nowej generacji
Wybory w USA
To już pewne. Donald Trump wygrał we wszystkich kluczowych stanach
Wybory w USA
Nowa ekipa Donalda Trumpa. Tym razem prezydent chce lojalistów
Wybory w USA
Pierwsza nominacja Donalda Trumpa. Historyczna
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Wybory w USA
Guy Sorman: Inflacja to pretekst. Prawdziwe powody głosowania na Trumpa