O ile w ostatnich dniach można było mówić o silnym złotym i jego dobrej passie, tak dzisiaj jest to już tylko wspomnienie. Nasza waluta po południu wyraźnie zaczęła tracić na wartości. Towarzyszyło temu także mocne pogorszenie nastrojów na warszawskiej giełdzie.

Czytaj więcej

Rada nadzorcza PZU przeciwko absolutorium dla byłego zarządu firmy

WIG20 po południu tracił już ponad 3 proc. Odpływ kapitału widać było także w przypadku złotego. Ten w drugiej części dnia tracił wobec dolara około 0,8 proc. i amerykańska waluta była wyceniana na 3,93 zł. Euro drożało o 0,6 proc. do 4,28 zł. Frank umacniał się o około 0,8 proc. do 4,39 zł. Ruch ten ciężko jest wiązać z tym, co działo się globalnie. Dolar co prawda jest nieco mocniejszy, ale nie na tyle, by uzasadniać przecenę złotego.

Złoty wyczerpał potencjał?

Wygląda na to, że w Polsce mamy do czynienia po prostu ze zwykła realizacją zysków. Na razie więc nie ma większych powodów do niepokoju, szczególnie, że w otoczeniu też niewiele się sytuacja zmieniła. Fundamenty złotego nadal pozostają mocne, chociaż jak wskazują analitycy notowania naszej waluty w relacji do euro mogły ostatnio wyczerpać już potencjał do umocnienia. - Kurs euro, powracając w okolice czteroletnich minimów 4,25 zł, wyczerpał prawdopodobnie przestrzeń do spadków. Prognozy Cinkciarz.pl dotyczące EUR/PLN, które agencja Bloomberg trzeci kwartał z rzędu uznała za najtrafniejsze na świecie, zakładają, że obecnie wycena złotego jest spójna z wartością godziwą. Według naszego fintechu kurs wspólnej waluty powinien zakotwiczyć na bieżących pułapach. - Spodziewamy się, że przed końcem roku kurs dolara spadnie do 3,83 zł, a frank i euro stopniowo będą się zrównywać wartością - wskazuje Bartosz Sawicki, analityk firmy Cinkciarz.pl.