Od tego czasu instytucja ewoluowała, powstało kilka koncepcji, które następnie ułożyły się w dwie wiodące:
Pierwsza z nich zakładała, że każde zawezwanie do próby ugodowej skutkowało przerwaniem biegu terminu przedawnienia, który to termin po przerwaniu biegł od nowa. Nie miało znaczenia, ile wniosków o zawezwanie do próby ugodowej zostało złożonych wcześniej, a podjęcie próby zawarcia ugody nie musiało zakończyć się jej zawarciem. Oczywiście wniosek musiał zostać złożony poprawnie (nie mógł on zostać zwrócony czy odrzucony). Jak łatwo się domyślić sposób ten był nadużywany przez wierzycieli, którzy korzystali z tego nawet w odniesieniu do tych samych roszczeń, a ich faktycznym celem, często niezbyt ukrywanym, było przerwanie biegu terminu przedawnienia, a nie dojście do porozumienia. Przed takim postępowaniem dłużnicy bronili się podnosząc zarzut nadużycia prawa oraz wykorzystywanie zawezwania do próby ugodowej do niczym nieograniczonego oraz jednostronnego przedłużania terminu przedawnienia, a więc obejścia przepisów mówiących o przedawnieniu roszczeń.