Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaca średnio na emerytury o ok. 7,5–8 proc. więcej niż powinien, ponieważ nie używa tzw. tablic progresywnych trwania życia – do takich obliczeń sporządzonych przez eksperta z branży emerytalnej dotarła „Rzeczpospolita".
Przy określaniu wysokości emerytur ZUS korzysta z tablic trwania życia, które prezes GUS ogłasza w Monitorze Polskim co roku do 31 marca. Wskaźniki zawarte w tablicy trwania życia nie stanowią jednak prognozy długości życia, a średnie dalsze trwanie życia nie dotyczy osób żyjących obecnie, lecz określa średni wiek, jakiego dożyli ci, którzy zmarli np. w 2016 r.
– Wiąże nas brzmienie ustawy, a ta jest jednoznaczna w kontekście tablic używanych do obliczania wysokości emerytury. Nie ma tu pola do dowolnego dobierania danych publikowanych przez GUS – tłumaczy Radosław Milczarski z biura prasowego ZUS.
Tymczasem z tzw. tablic progresywnych (zwanych też piramidą prognozy rezydentów), dotyczących przewidywanej długości życia osób żyjących obecnie, wynika, że długość życia będzie dłuższa o około 24 miesiące, niż wynika to z tablic na podstawie aktualnej przeżywalności.
Dłuższe życie
GUS podaje, że dzisiejszy 60-latek będzie żył przeciętnie jeszcze 263,2 miesiąca. Oznacza to, że za każde 100 tys. zewidencjonowane na koncie w ZUS może liczyć na 379,9 zł dożywotniej emerytury. Tyle że taka jest aktualna przeżywalność, a długość życia się wydłuża.