Polska firma ma pomysł, jak upowszechnić nad Wisłą rowery elektryczne. Start-up Repid Ebikes wdraża nowatorski system konwersji dwóch kółek – stworzyli gotowe zestawy dla sklepów i serwisów rowerowych, które pozwalają przerobić praktycznie dowolny jednoślad na elektryka. Przedstawiciele spółki twierdzą, że dziś cena prawdziwego roweru elektrycznego to w naszym kraju hamulec rozwoju tego segmentu. Ich projekt ma obniżyć tzw. próg wejścia.
Choć jesteśmy europejską potęgą w produkcji rowerów (Polska jest obecnie czwartym producentem w UE), a w kraju powstaje również coraz więcej fabryk e-rowerów (według niektórych statystyk jesteśmy nawet drugim graczem w UE w tym segmencie), to potencjał ten nie przekłada się na skalę użytkowania tzw. e-bike’ów – ich udział to obecnie ok. 6 proc. Pod tym względem nasz kraj to wciąż europejski ogon. We Francji co czwarty jednoślad trafiający na rynek to pojazd wspomagany przez akumulator, z kolei w Niemczech aż 45 proc. sprzedawanych rowerów stanowią te elektryczne. Prognozy wskazują jednak, że i u nas w ciągu kilku lat nastąpi boom, a popyt sięgnie nawet 28 proc. Eksperci nie mają wątpliwości, że napędem mogłyby być rządowe dopłaty do zakupu takich dwóch kółek.
Nieświadomy konsument
Zainteresowanie elektrykami w Polsce rośnie. Trend ten widać już np. w portalach ogłoszeniowych – według Przemysława Klimczaka, category managera OLX, w ostatnim roku liczba ofert sprzedaży e-rowerów wzrosła o 25 proc. Mimo to u przedstawicieli branży nie widać hurraoptymizmu. Ich zdaniem dynamika mogłaby być znacznie wyższa, gdyby nie bariery w postaci nadal jeszcze niskiej świadomości konsumenckiej, a także faktu, że e-bike jest sporo droższy od tradycyjnego pojazdu na pedały. Henryk Bartwanowicz, właściciel sklepu i serwisu Polish Bikes w Szczecinie, przyznaje, iż klienci znający zalety e-rowerów często odkładają decyzję zakupową ze względu na wysoką cenę sprzętu. Według niego zarówno konsumenci, jak i branża czekają na systemowe rozwiązanie – dopłaty do rowerów elektrycznych, na wzór innych krajów europejskich.
– Obserwujemy dość powszechne sceptyczne podejście do elektrycznych rozwiązań w świecie rowerowym. Wiele osób wyobraża sobie e-rower jako rodzaj skutera, co owocuje tym, że niełatwo ulegają zapewnieniom o zaletach elektryków – twierdzi Bartwanowicz. – Jednak nawet największych sceptyków jest w stanie przekonać krótka przejażdżka takim jednośladem – zapewnia.