W kwietniu, w czasie trwania inwazji Rosji na Ukrainie, polski rząd wzbudził silne kontrowersje decyzją o wydaniu zezwolenia na przewóz drogą powietrzną przez Polskę paliwa jądrowego z Rosji na Węgry. Sprawa wywołała burzę w Sejmie, a politycy PiS oskarżani byli o pójście na rękę Putinowi i wspieranie jego największego sojusznika w UE – Viktora Orbana.
— Organizacja tych transportów lotniczych była uzgadniana z Komisją Europejską. Mało tego, Komisja Europejska występowała o zgodę na zorganizowanie tych przelotów, tłumacząc to stanem zagrożenia – tłumaczył w Sejmie minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, zaznaczając jednocześnie, że energetyka jądrowa nie jest objęta sankcjami.
Onet postanowił to sprawdzić i wysłał w tej sprawie pytania do Ministerstwa Infrastruktury i Urzędu Lotnictwa Cywilnego, prosząc o dowody na słowa ministra Adamczyka, w tym dokumenty lub korespondencję mailową, która potwierdzałaby, że Bruksela faktycznie występowała o zgodę na przeloty z rosyjskim paliwem jądrowym. Urzędnicy nie byli jednak w stanie przedstawić żadnych dowodów.
Czytaj więcej
Największa rosyjska linia lotnicza Aerofłot poinformowała, że kupiła osiem samolotów Airbus A330 od zagranicznych firm leasingowych „w ramach wypełniania zobowiązań umownych”.
Portal rozmawiał także nieoficjalnie z urzędnikiem Komisji Europejskiej. – Doszło do nieformalnego kontaktu między właściwymi organami krajowymi a komisją, aby pomóc organom krajowym ocenić, czy takie loty mogą być objęte odstępstwem przewidzianym w art. 3d.3 (rozporządzenia ws. sankcji wobec Rosji — red.) i czy państwa członkowskie mogłyby je zgodnie z prawem autoryzować. Zezwolenia były jak zawsze wydawane przez państwa członkowskie – cytuje rozmówcę Onet.