Turecki przewoźnik jest jedną z niewielu zagranicznych linii, które nadal latają do Rosji i na Białoruś.
Przy przewiezionych 12,7 mln pasażerów Turkish zarobił 161 mln dolarów. Doskonałe wyniki miało także cargo. Przy wzroście przewozów towarów o 141 proc. przychody z tej działalności sięgnęły 980 mln dol. Turecka linia ma w swojej flocie już 20 samolotów all cargo i wszystkie one są w pełni wykorzystywane.
Jaki jest sekret tak dobrych wyników? A więc taki, że Turcy latają do 128 krajów w tym do Rosji, gdzie oprócz Emirates i Qatar Airways są jedynym przewoźnikiem, który wywozi Rosjan w świat. Latają także na Białoruś. Dzięki temu możliwy był powrót do 91 proc. wykorzystania floty. W 2019 było to 93 proc.
Turkish Airlines w pełni korzysta z tego, że w dużej mierze zmonopolizował połączenia z Rosją, bo odpadła mu zachodnia konkurencja. I ten kierunek nadal będzie dochodowy dzięki porozumieniom podpisanym przez rządy w Ankarze i Moskwie. Na jego mocy Turkish uczestniczy w programie transportu Rosjan do tureckich kurortów. Wartość rządowego wsparcia, to 300 mlln dolarów w 2022 roku przy założeniu, że zostanie przewiezionych przynajmniej 1,5 mln rosyjskich turystów.
W informacji, jaką Turkish wysłał po publikacji wyników linia podkreśla, że „wraca szybko do biznesu sprzed pandemii dzięki skrupulatnym cięciu kosztów, rozbudowanej siatce połączeń, rozsądnemu zarządzaniu podażą, dostosowaniu oferty do profilu pasażerów i dobrym wyniku cargo. To dzięki temu mogliśmy odbudować biznes szybciej, niż nasza konkurencja i to tak w wymiarze finansowym jak i przewozowym” — czytamy w komunikacie.