Amerykańską kategorię I ma większość krajów z rozwiniętym transportem lotniczych, w tym wszystkie kraje UE.
Wcześniej Unia Europejska wpisała 21 rosyjskich przewoźników na „czarną listę”, jako niespełniających międzynarodowych wymogów. Chodziło przede wszystkim o brak możliwości wiarygodnego serwisowania samolotów, których Rosjanie nie mogą pozyskać z powodu nałożonych sankcji. O to samo chodzi teraz Amerykanom. Żadna rosyjska linia lotnicza nie ma teraz prawa lądowania na amerykańskich lotniskach, ani nie może korzystać z przestrzeni powietrznej tego kraju. Nie mogą one także używać kodów rezerwacyjnych linii partnerskich. Aerofłot i S7 były w przeszłości członkami globalnych sojuszy lotniczych — odpowiednio SkyTeam i Oneworld. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę obie linie zostały z nich usunięte. W SkyTeam liderami są Delta Air Lines, Air France i KLM, w Oneworld British Airways i American Airlines.
Te wszystkie kary są w tej chwili czysto teoretyczne, ponieważ Rosjanie nie latają do Stanów Zjednoczonych. Niemniej jednak upokarzające jest to, że ich lotnictwo zostało ocenione na tym samym poziomie, co linie m.in. z Ghany, Bagladeszu i Pakistanu. Łącznie na tej liście jest teraz 15 krajów. Przez jakiś czas na „czarnej liście” znajdował się także Meksyk, było to w czasie pandemii COVID-19. Ale po spełnieniu większości warunków i wyjaśnieniu zastrzeżeń, przewoźnicy meksykańscy zostali ponownie dopuszczeni do rynku USA. Nie odbyło się to zresztą z dnia na dzień, tylko stopniowo i naprawdę powoli.
Czytaj więcej
Premier Mateusz Morawiecki zainicjował akcję billboardową pod hasłem „Stop Russia Now”. Ma ona przedstawić rosyjskie zbrodnie w Ukrainie i „budzić sumienia zachodniej Europy”.
Czy tak samo będzie, kiedy konflikt wygaśnie i sankcje zostaną zniesione?