W katastrofie rejsu JT610 zginęło 189 osób, wszyscy którzy znajdowali się na pokładzie. Trwa wyławianie szczątków ofiar, udało się również znaleźć czarną skrzynkę, na której nagrane zostały ostatnie rozmowy pilotów przed tym, jak boeing spadł do morza.
Czytaj także: Nowy samolot, ale się rozbił
Jak ujawnił Reuter maszyna miała już problemy dzień wcześniej. Wtedy pilot zwrócił się z prośbą o zezwolenie na powrót na lotnisko na Bali. Potem jednak zmienił zdanie i kontynuował rejs do Dżakarty. Co ciekawe, także kapitan tragicznego w skutkach rejsu chciał zawrócić na lotnisko Denpasar, z którego wystartował, nie powiedział jednak z jakiego powodu. Ostatecznie on również jednak kontynuował lot.
Okazało się, że problemy techniczne z B787 MAX8, który jest w tej chwili jedną z najlepiej sprzedających się maszyn Boeinga, powtarzały się od jakiegoś czasu. Pasażerowie, którzy lecieli tym samolotem mówią o częstych zmianach pułapu lotu - potwierdzają to systemy śledzenia lotów. Odczyty z flightradar24 wskazują, że podczas jednego rejsu samolot po osiągnięciu wysokości 2056 stóp, zeszedł na 1475 stóp, po czym ponownie wzniósł się, tym razem na 5400 stóp.
Tymczasem oficjalna informacja indonezyjskich władz lotniczych mówi o „kłopotach z odczytem prędkości z jaką leciała maszyna". Lion Air wcześniej wymienił pracowników obsługi technicznej. Jednocześnie przewoźnik poinformował, że na pokładzie lotu JT610 znajdował się także pracownik techniczny, właśnie z powodu sygnalizowanych wcześniej kłopotów.