Niemal półtoragodzinny pilot serii zaczyna się od apokaliptycznego obrazu przyszłości. W wyniku katastrofy ekologicznej świat przypomina dymiącą, zdewastowaną fabrykę. Ludzkość zniszczyła Ziemię, ale dzięki nauce i technologii otrzymuje drugą szansę - możliwość podróży w czasie do ery prehistorycznej i budowy cywilizacji od nowa.
„Terra Nova" niezgrabnie skacze po gatunkach i nieporadnie żongluje stylami. Na początku nawiązuje do antyutopii, łagodniejszej niż u Orwella. Autorytarne państwo kontroluje obywateli - problemem roku 2149 jest bowiem przeludnienie, dlatego władze zabraniają mieć więcej niż dwoje dzieci. Główni bohaterowie, Jim i Elizabeth Shannonowie, wychowują troje pociech. Gdy policja to odkrywa, on trafia do więzienia. Od tego momentu zaczyna się kiepskie, nierealistyczne kino sensacyjne. Bohater niczym super komandos ucieka z aresztu i przebijając się przez kordony wojska, dołącza do bliskich, którzy przenoszą się do ery dinozaurów.
Akcja w prehistorycznym świecie uspokaja się i skręca w stronę nudnawego serialu obyczajowego. Dojrzewający syn kłóci się z ojcem, najmłodsza córka zaprzyjaźnia się z wielkim brontozaurem, a matka martwi się o przyszłość rodziny. Pilotowy odcinek „Terra Novy" jednak nagle przyspiesza i zmienia się w serię przygodową. Grupa dzieciaków wychodzi poza teren obozowiska i niemal ginie, zjedzona przez drapieżne dinozaury.
Zaletą produkcji jest humor, który rodzi się, gdy postaci próbują żyć normalnie w tych niesamowitych warunkach. Jeśli ktoś idzie popływać, zwykle potem trafia do lekarza z gigantyczną pijawką na plecach. Gdy nastolatki chcą się zabawić, pędzą bimber z ogromnych owoców.
Jak na budżet telewizyjny, efekty specjalne są imponujące. Prehistoryczny krajobraz zachwyca rozmachem, a dinozaury budzą strach. Daje się jednak we znaki deficyt ciekawych bohaterów - jedynie zbuntowany syn Jima i zarządca obozowiska Taylor przyciągają uwagę. Taylor jako pierwszy człowiek odbył podróż w czasie i stworzył warunki dla następnych przybyszów. Reszta postaci, na czele z protagonistą Jimem, pasuje do telenowel albo kina klasy B.