Teatr, gdzie robotnicy chcieli grać po ciężkiej pracy

Małgorzata Szydłowska, współzałożycielka krakowskiej Łaźni Nowej, w jej dwudziestym, jubileuszowym sezonie zaprasza na spektakl „Nurt”. Znana scenografka wyreżyserowała przedstawienie o pierwszym teatrze w Nowej Hucie. Premiera 7 listopada.

Publikacja: 06.11.2024 19:16

Małgorzata Szydłowska, reżyserka spektaklu „Nurt"

Małgorzata Szydłowska, reżyserka spektaklu „Nurt"

Foto: Klaudyna Schubert

– Jednym z głównych powodów, który sprawił, że sięgnęłam po ten temat, stał się dom z widokiem na Nurt, a konkretnie Dom Utopii, z którego od trzech lat obserwuję miejsce, gdzie stał teatralny barak – mówi Małgorzata Szydłowska, dyrektorka do spraw Domu Utopii, Międzynarodowego Centrum Empatii. – Dzisiaj jest tam boisko. Kiedy widziałam na nim chłopców grających w piłkę, mimowolnie myślałam o Janie Kurczabie i robotnikach, którzy po wojnie własnymi rękami zbudowali teatralny barak. W końcu zaczęłam się bliżej przyglądać tej historii. Udało mi się zdobyć książkę Jana Kurczaba z 1955 roku „Nurt. Opowieść o pewnym teatrze”, którą podzieliłam się z Elą Łapczyńską, autorką scenariusza.

Jan Kurczab, Karol Wojtyła i Mieczysław Kotlarczyk

Jan Kurczab był związany z Teatrem Rapsodycznym, w którym występował Karol Wojtyła.- Dzisiaj Teatr Rapsodyczny kojarzy się wielu przede wszystkim z Karolem Wojtyłą, ale jego założycielem i osobą, która prowadziła Teatr Rapsodyczny do końca był Mieczysław Kotlarczyk – mówi Małgorzata Szydłowska. - To właśnie z nim przyjaźnił się Kurczab. Prawdopodobnie to również Kotlarczyk, zainteresował go teatrem i pomógł mu teatr w Nowej Hucie zorganizować, wypożyczając m.in. sprzęt należący do Teatru Rapsodycznego. Tuż po wojnie Kurczab zajął się literaturą, chociaż z wykształcenia był inżynierem chemikiem. Swoją pierwszą książkę „Niczyjak” napisał w 1949 roku, wkrótce pojawiły się kolejne. W międzyczasie – za sprawą Kotlarczyka – zaczął się pojawiać w hotelach robotniczych, gdzie opowiadał o literaturze. Podobno, któregoś dnia, kiedy przechodził obok budowy, zobaczył kilku robotników odgrywających scenkę teatralną. To wydarzenie miało się impulsem do stworzenia Teatru Nurt.

Czytaj więcej

„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”. Bolesna rozmowa o eutanazji

Dodatkową motywacją dla Małgorzaty Szydłowskiej, by przenieść tę historię na scenę, był fakt, że dostrzegła wiele analogii między Nurtem a jej pracą z Bartoszem Szydłowskim przy tworzeniu teatru Łaźnia.

– Odnajduję w determinacji Jana Kurczaba doświadczenia moje i Bartosza. My też tworzyliśmy nasze teatry właściwie z niczego. Najpierw w dawnej mykwie na Paulińskiej na krakowskim Kazimierzu, później w zdewastowanej hali warsztatów, należących dawniej do Zespołu Szkół Mechanicznych, w której dzisiaj mieści się Łaźnia Nowa. Gdybyśmy zaczęli z Bartoszem kalkulować, czy wystarczy nam na to wszystko energii i pieniędzy, te teatry nie miałyby szansy powstać.

Robotnicy, „Nurt” i ciężka praca

Od początku także w Nowej Hucie zapraszaliśmy do naszych spektakli amatorów, nie wiedząc, że niemal pół wieku temu, nieopodal Łaźni stał barak Nurtu, w którym większość zespołu stanowili właśnie aktorzy amatorzy. Nazwa Nurt jest, moim zdaniem, znamienna – Kurczab płynął raczej pod prąd niż podążał za nurtem. Razem z nim teatr wznosili prości robotnicy, z których część była niepiśmienna. Pracując nad spektaklem, zastanawiałyśmy się z Elą Łapczyńską i aktorami, co nimi kierowało, że po ciężkiej, wielogodzinnej pracy fizycznej, zamiast odpocząć, budowali teatralny barak. A potem angażowali się w próby i kolejne premiery. Co takiego dawał im ten teatr, że byli w stanie wykrzesać z siebie aż tyle energii i entuzjazmu? To jedno z kluczowych pytań naszego spektaklu.

Warto wspomnieć, jakie były losy Kurczaba w dobie stalinizmu – nie zawsze stawał po słusznej stronie; poparł m.in. proces krakowski przeciwko fałszywie oskarżonym księżom.

Czytaj więcej

Tradycja Teatru TV zobowiązuje

– Spektakl „Nurt” jest przede wszystkim opowieścią o potrzebie tworzenia sztuki, i to właśnie odpowiedź na to pytanie interesowała nas najbardziej. Nie próbowaliśmy rekonstruować biografii Kurczaba. Na etapie dokumentacji dowiedzieliśmy się oczywiście, że jego podpis znalazł się pod Rezolucją Związku Literatów Polskich w sprawie księży, razem z podpisami ponad pięćdziesięciu innych ludzi ze świata kultury w Krakowie, ale to nie miało wpływu na realizację przedstawienia. Jaka była motywacja Kurczaba? Tego prawdopodobnie się już nie dowiemy. Myślę, że krył wiele tajemnic, do których dzisiaj nie mamy już dostępu. Jednocześnie ten sam człowiek, który podpisał wspomnianą rezolucję, miał odwagę przeciwstawić się władzy i założyć oddolnie z robotnikami teatr, nie konsultując tego z władzami, co – jak sugerują niektórzy historycy – mogło sprawić, że Nurt został ostatecznie zniszczony.

Teatr, który odrywa od życia

Małgorzata Szydłowska podkreśla:

– Nie zamierzam bronić artystów, którzy podpisali się pod wspomnianą rezolucją. Myślę jednak, że powojenna rzeczywistość była o wiele bardziej skomplikowana niż nam się dzisiaj wydaje. Rozmawiając o Kurczabie, nie możemy pominąć jego wojennych losów. W rzeczywistości nazywał się Arnold Zimentstark i był Żydem. Nazwisko Kurczab udało mu się zdobyć podczas wojny razem z aryjskimi papierami. Niemcy zamordowali jego matkę i trzy siostry. Jemu udało się przeżyć. Ocalała też jego żona i córka, ale do końca życia miał ogromne poczucie winy, że nie ocalił matki i sióstr, bo ratował przede wszystkim swoje własne życie i życie swojej żony oraz – jak się później okazało – również córki, bo żona była w ciąży, kiedy uciekali z Krakowa. Rozlicza się z tego w opowiadaniu „Wojna nie zabija matek”, które – jak twierdzi jedna z córek – jest w dużej mierze inspirowane jego własną biografią.

Wydaje mi się, że gdyby Kurczab nie miał za sobą tak dramatycznych doświadczeń, to Teatr Nurt by nie powstał. Może wojenna trauma była tym, co popychało go do przodu? A może teatr pozwalał mu oderwać się od własnej biografii – poczuć się kimś zupełnie innym i patrzeć, jak ludzie, którzy mieli za sobą podobne doświadczenia, mają szansę – choć na chwilę – żyć życiem, które poza teatrem nie było dla nich dostępne.

Czytaj więcej

„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości

Niezwykle poruszające jest dla mnie również to, że zaczął tworzyć Nurt, kiedy właściwie już niewiele widział. A jeszcze pokonywał blisko 10 kilometrów z Krakowa do Nowej Huty, żeby robić teatr. Zastanawiam się, skąd brał na to siłę?

Małgorzata Szydłowska zauważa znaczenie zespołu „Nurtu”:

– Na scenie pojawią się m.in. Hanna Bieluszko, Barbara Jonak, Jerzy Światłoń i Tomasz Augustynowicz, którzy są związani z Łaźnią od ponad 20 lat – mówi. – Mieli w sobie na tyle determinacji i szaleństwa, by razem z nami tworzyć spektakle w Łaźni na Paulińskiej, gdzie było ciągle zimno, a stałym elementem scenografii były stare, zniszczone kafle.

W obsadzie „Nurtu”, w zupełnie niecodziennej roli, pojawi się również Bartosz Szydłowski. Warto także wspomnieć, że – podobnie jak w przypadku faktycznego Nurtu – na scenie zobaczymy również aktorów amatorów. Wśród nich m.in. Agnieszkę Fliśnik, której dziadek budował Nową Hutę, w tym Teatr Ludowy. Jego powstanie w Nowej Hucie definitywnie zakończyło działalność Teatru Nurt.

– Jednym z głównych powodów, który sprawił, że sięgnęłam po ten temat, stał się dom z widokiem na Nurt, a konkretnie Dom Utopii, z którego od trzech lat obserwuję miejsce, gdzie stał teatralny barak – mówi Małgorzata Szydłowska, dyrektorka do spraw Domu Utopii, Międzynarodowego Centrum Empatii. – Dzisiaj jest tam boisko. Kiedy widziałam na nim chłopców grających w piłkę, mimowolnie myślałam o Janie Kurczabie i robotnikach, którzy po wojnie własnymi rękami zbudowali teatralny barak. W końcu zaczęłam się bliżej przyglądać tej historii. Udało mi się zdobyć książkę Jana Kurczaba z 1955 roku „Nurt. Opowieść o pewnym teatrze”, którą podzieliłam się z Elą Łapczyńską, autorką scenariusza.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Putin już bombarduje Polskę – w legnickim teatrze
Teatr
Okropny „Faust” Wojciecha Farugi w Teatrze Narodowym
Teatr
Najważniejsza niemiecka nagroda teatralna, "Der Faust", dla Łukasza Twarkowskiego za multimedia
Teatr
Największy książkowy bestseller ostatnich lat w teatrze. „Chłopki" w Legnicy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Teatr
„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”. Bolesna rozmowa o eutanazji