– Jednym z głównych powodów, który sprawił, że sięgnęłam po ten temat, stał się dom z widokiem na Nurt, a konkretnie Dom Utopii, z którego od trzech lat obserwuję miejsce, gdzie stał teatralny barak – mówi Małgorzata Szydłowska, dyrektorka do spraw Domu Utopii, Międzynarodowego Centrum Empatii. – Dzisiaj jest tam boisko. Kiedy widziałam na nim chłopców grających w piłkę, mimowolnie myślałam o Janie Kurczabie i robotnikach, którzy po wojnie własnymi rękami zbudowali teatralny barak. W końcu zaczęłam się bliżej przyglądać tej historii. Udało mi się zdobyć książkę Jana Kurczaba z 1955 roku „Nurt. Opowieść o pewnym teatrze”, którą podzieliłam się z Elą Łapczyńską, autorką scenariusza.
Jan Kurczab, Karol Wojtyła i Mieczysław Kotlarczyk
Jan Kurczab był związany z Teatrem Rapsodycznym, w którym występował Karol Wojtyła.- Dzisiaj Teatr Rapsodyczny kojarzy się wielu przede wszystkim z Karolem Wojtyłą, ale jego założycielem i osobą, która prowadziła Teatr Rapsodyczny do końca był Mieczysław Kotlarczyk – mówi Małgorzata Szydłowska. - To właśnie z nim przyjaźnił się Kurczab. Prawdopodobnie to również Kotlarczyk, zainteresował go teatrem i pomógł mu teatr w Nowej Hucie zorganizować, wypożyczając m.in. sprzęt należący do Teatru Rapsodycznego. Tuż po wojnie Kurczab zajął się literaturą, chociaż z wykształcenia był inżynierem chemikiem. Swoją pierwszą książkę „Niczyjak” napisał w 1949 roku, wkrótce pojawiły się kolejne. W międzyczasie – za sprawą Kotlarczyka – zaczął się pojawiać w hotelach robotniczych, gdzie opowiadał o literaturze. Podobno, któregoś dnia, kiedy przechodził obok budowy, zobaczył kilku robotników odgrywających scenkę teatralną. To wydarzenie miało się impulsem do stworzenia Teatru Nurt.
Czytaj więcej
„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły to najczęściej nagradzany spektakl ostatnich lat. Pokaże go Teatr TV.
Dodatkową motywacją dla Małgorzaty Szydłowskiej, by przenieść tę historię na scenę, był fakt, że dostrzegła wiele analogii między Nurtem a jej pracą z Bartoszem Szydłowskim przy tworzeniu teatru Łaźnia.
– Odnajduję w determinacji Jana Kurczaba doświadczenia moje i Bartosza. My też tworzyliśmy nasze teatry właściwie z niczego. Najpierw w dawnej mykwie na Paulińskiej na krakowskim Kazimierzu, później w zdewastowanej hali warsztatów, należących dawniej do Zespołu Szkół Mechanicznych, w której dzisiaj mieści się Łaźnia Nowa. Gdybyśmy zaczęli z Bartoszem kalkulować, czy wystarczy nam na to wszystko energii i pieniędzy, te teatry nie miałyby szansy powstać.