„Nadzieja”, która ukazała się nakładem Znaku, współtworzy najnowszy spektakl Krzysztofa Warlikowskiego „Elizabeth Costello”, który był ostatnio grany z wielkim sukcesem w paryskim Odeonie-Teatrze Europy aż przez dwa tygodnie.
J.M. Coetzee i jego „Nadzieja"
- Korzystaliśmy z tłumaczeń, które zrobił specjalnie dla nas Jacek Poniedziałek, ponieważ „Nadziei” nie było jeszcze w Polsce – mówi Piotr Gruszczyński, wicedyrektor Nowego Teatru, m. in. autor adaptacji i scenariuszy teatralnych. - Coetzee jest dla nas autorem bardzo przychylnym, bo nigdy nie zgłosił żadnych zastrzeżeń do adaptacji. Daje nam w pełni wolną rękę. A spotkaliśmy się tylko raz. Był w Lipsku na Targach Książki i tam się z nami umówił. Było to bardzo komiczne spotkanie, ponieważ powiedzieliśmy, że przyjdziemy tam, gdzie on sobie będzie życzył. Umówił się z nami w restauracji. Przyszliśmy, okazało się, że był mecz w telewizji, więc było tam mnóstwo kibiców. Bardzo nas za to przeprosił. Ale skoro już tu jesteśmy, to zostańmy – powiedział. Coetzee jest dokładnie taki, jak w swoich wywiadach. Nie mówi nic o sobie, właściwie głównie słucha. Krzysztof mówił cały czas. On zadał kilka pytań. Pamiętam, że pytał nas o wtedy o Pawła Pawlikowskiego, jego kino. Interesował się, widział filmy. Spotkanie trwało ze dwie godziny. Skończyło się kurtuazyjnie. Ja miałem ze sobą „Elizabeth Costello” i poprosiłem o autograf. To jest mój wielki sukces, bo go mam.
Teoretycznie Elizabeth Costello to postać literacka, ale dla wielu już realnie istniejąca.
- Elizabeth Costello istnieje na pewno, bo plac przed Nowym Teatrem nazywa się placem Elizabeth Costello - mówi Piotr Gruszczyński. - To już jest dowód na istnienie. Natomiast Costello jest genialnym wynalazkiem literackim Coetzeego. Zaczęło się od tego, że został zaproszony do Stanów Zjednoczonych z wykładami na temat zwierząt i zamiast takiego wykładu napisał dwa opowiadania, których bohaterką była Elizabeth Costello. To jest jej pierwsze pojawienie się, po czym jej biografia literacka zaczęła się rozwijać. Pojawiła się powieść „Elizabeth Costello”, potem wtargnęła do innej powieści, czyli do „Powolnego człowieka”. Teraz mamy opowiadania, w których też ona jest bohaterką, więc jej biografia się dopełnia.