„Na prochach” to musical mocniejszy niż narkotyk

W Teatrze Syrena tym razem widzowie nie klaszczą w rytm chwytliwych melodii, nie wykrzykują radośnie po efektownych popisach tanecznych. Spektakl „Na prochach” atakuje mocno, jest niczym uderzenie w głowę.

Publikacja: 01.03.2025 20:24

Ewelina Adamska-Porczyk jako Królowa Opioidów w musicalu „Na prochach”

Na prochach, Teatr Syrena

Ewelina Adamska-Porczyk jako Królowa Opioidów w musicalu „Na prochach”

Foto: Michał Heller

Choć musical bywa często traktowany jako widowisko familijne, to jeśli ktoś chce tym razem wybrać się do Teatru Syrena ze swoimi pociechami, niech weźmie ze sobą te nastoletnie. I nie po to, by dostarczyć im beztroskiej rozrywki, ale by potraktować „Na prochach” jako temat do rozmowy.

Spektakl dotyka problemów, których wielu nie dostrzega. Chcemy być młodzi, piękni i szczęśliwi, szukamy zatem recept na wszelkie dolegliwości, a przede wszystkim na ból. Nasze pragnienia skwapliwie wykorzystują koncerny farmaceutyczne. Żyjemy więc w rzeczywistości zdominowanej przez ich natrętne reklamy atakujące coraz agresywniej i oferujące coraz to nowe, ponoć bardziej skuteczne specyfiki, bo są forte, bo działają ekspresowo. I mało kto zdaje sobie sprawę, że często to zwykła ściema.

OxyContin, cudowny lek na ból, który uzależnia

Autorom „Na prochach” podsunęła historia amerykańskiej firmy Purdue Pharma, która pod koniec XX wieku wypuściła na rynek cudowny lek na ból OxyContin. Wykorzystano marketing na różne sposoby zachęcający lekarzy, by zapisywali go pacjentom, choć wprowadzenie leku oparte było na niesprawdzonych, jak się potem okazało, badaniach, że powoduje on uzależnienie u mniej niż 1 procenta pacjentów. W rzeczywistości stosowany bez kontroli silnie uzależniał, a wciągany po sproszkowaniu pastylki działał silniej i lepiej niż heroina.

Sprawa stała się głośna, gdy zaczęły nasilać się kradzieże leku z aptek, a w niektórych regionach lekarze przepisywali go na masową wręcz skalę. Szacuje się, że z powodu przedawkowania opioidów zmarło w USA ponad 500 tys. ludzi. Wszczęto śledztwo, firmę postawiono przed sądem, ale w końcu zawarto ugodę. Pozwów o odszkodowanie było jednak tysiące, W 2019 roku firm ogłosiła upadłość.

Historia jak z serialu „Sukcesja”

Jacek Mikołajczyk opierając się na faktach, stworzył nową opowieść o wielkim rodzinnym biznesie, w którym ścierają się różne opcje prowadzenia firmy. Wygrywają ci, którzy chcą maksymalnego zysku nie zważając na nic. Wątki przywodzące na myśl serialową „Sukcesję” zderzył z historiami osób uzależnionych i tragediami zwykłych rodzin. Właśnie owe historie wypowiadane wprost do widzów lub wręcz zaglądając w ich twarze, działają w spektaklu najsilniej.

Anna Terpiłowska i Maciej Maciejewski jako szefowie koncernu w „Na prochach”

Anna Terpiłowska, Maciej Maciejewski, Na prochach

Anna Terpiłowska i Maciej Maciejewski jako szefowie koncernu w „Na prochach”

Foto: Michał Heller

Jest to jednak musical, mamy zatem w „Na prochach” również piosenki skomponowane przez Jacka Sotomskiego i Michała Puchała, bazujące na nowoczesnych brzmieniach elektronicznych. Towarzyszą akcji nienachalnie, stanowiąc raczej rodzaj komentarza do dialogów.

Ewelina Adamska-Porczyk jako królowa opioidów

Nie wszystko ma w tym spektaklu jednakową wartość. Pomysł opowiedzenia tej historii w formie telewizyjnego show zbytnio jest nadużywany u nas w takich widowiskach. Na dodatek tu aż nadto został przerysowany z ucharakteryzowaną na Marylin Monroe prowadzącą (Marta Walesiak Łabędzka).

W dwugodzinnym przedstawieniu reżyser Robert Talarczyk zadbał jednak o dynamiczne tempo i o to, by powstała aktorska kreacja zbiorowa. „Na prochach” zyskuje zupełnie inny, dramatyczny wymiar, gdy na pierwszym planie pojawia się co pewien czas Ewelina Adamska-Porczyk (także autorka choreografii) jako symboliczna Królowa opioidów, a właściwie ofiara (w różnych wcieleniach) ich nadużywania. To dramatyczna kreacja wykraczająca poza ramy musicalowej konwencji.

A po spektaklu pozostaje w pamięci także końcowy, wykrzyczany monolog młodego, prostolinijnego prokuratora (Michał Juraszek), który zebrał wszystkie dowody, by postawić właścicieli koncernu przed sądem, a potem został samotny, bo jego szefowie za dobre pieniądze zgodzili się na ugodę z oskarżonymi.

Choć musical bywa często traktowany jako widowisko familijne, to jeśli ktoś chce tym razem wybrać się do Teatru Syrena ze swoimi pociechami, niech weźmie ze sobą te nastoletnie. I nie po to, by dostarczyć im beztroskiej rozrywki, ale by potraktować „Na prochach” jako temat do rozmowy.

Spektakl dotyka problemów, których wielu nie dostrzega. Chcemy być młodzi, piękni i szczęśliwi, szukamy zatem recept na wszelkie dolegliwości, a przede wszystkim na ból. Nasze pragnienia skwapliwie wykorzystują koncerny farmaceutyczne. Żyjemy więc w rzeczywistości zdominowanej przez ich natrętne reklamy atakujące coraz agresywniej i oferujące coraz to nowe, ponoć bardziej skuteczne specyfiki, bo są forte, bo działają ekspresowo. I mało kto zdaje sobie sprawę, że często to zwykła ściema.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Pokazy mistrzów i autorytetów
Teatr
Europejska nagroda dla Krzysztofa Warlikowskiego
Teatr
O tym jak Coetzee spotkał się z zespołem Warlikowskiego i pytał o Pawlikowskiego
Teatr
Dlaczego ludzie „ćpają” od zawsze? „Na prochach" w Teatrze Syrena
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Teatr
Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych spyta o wspólnotę i pokaże „Heksy" Szpili
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”