Nie tylko ze względu na pandemię dawno już w Polsce nie było okazji, by obejrzeć przedstawienia najważniejszych teatralnych twórców z Europy. Samorządy, niemające wsparcia rządu, tną koszty i zmieniają preferencje. Na tym tle Międzynarodowy Festiwal Teatralny Dialog we Wrocławiu jest wyjątkiem. Oby był też trwałym przykładem.
Także dlatego, że program przygotowała dyrektor Krystyna Meissner, pomysłodawczyni wrocławskiej imprezy, a wcześniej toruńskiego Kontaktu, który skomunikował artystów i widownię po tym, jak trzeba było zszywać artystyczną Europę po zwinięciu „żelaznej kurtyny". Teraz, gdy granice znów obrastają drutami kolczastymi, Dialog potrzebny jest jak nigdy wcześniej.
Mocny głos z Litwy
Kilka polskich festiwali starało się o pokazy „Austerlitz" z wileńskiego Valstybinis Jaunimo Teatras według W.G. Sebalda w inscenizacji Krystiana Lupy.
„Austerlitz" to arcydzieło literatury światowej, w Polsce wydane przez Ossolineum w przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz. Gdy tytułowy bohater miał pięć lat, matka wysłała go pociągiem życia z Pragi do Londynu tuż przed tym, jak została deportowana do obozu koncentracyjnego w Terezinie. Ojciec zniknął bez śladu. Austerlitz otrzymał nowe nazwisko i został adoptowany w Walii. Przez lata błąka się po Europie, odtwarzając swoją tożsamość, wymazaną przez historię i przemocowość naszej cywilizacji.
Sergejus Ivanovas za rolę Austerlitza otrzymał Złoty Krzyż Sceny, najwyższe odznaczenie teatralne na Litwie, zaś Valentinas Masalskis, grający teraz Sebalda, dostał taką nagrodę za wcześniejszy „Plac Bohaterów" Bernharda w inscenizacji Lupy. Jest punkt wspólny z Bernhardem w historii rodziny Austerlitza. To wydarzenia na placu Bohaterów, o których pisze Sebald, kiedy Wiedeń złożył hołd Hitlerowi.