Prezydent Trump rozpoczął zbiórkę na kolejną kampanię wyborczą krótko po wygranych wyborach w 2016 r. – o wiele wcześniej niż jego poprzednicy oraz obecni kandydaci demokratyczni, którzy sukcesywnie włączali się do wyścigu o nominację w wyborach prezydenckich 2020.
Trump pozyskuje fundusze od bogatych darczyńców oraz osób indywidualnych, zwykłych wyborców, którzy wpłacają niewielkie datki przez internet. W rezultacie on, jego komitety wyborcze oraz Krajowy Komitet Partii Republikańskiej (RNC) zebrali w sumie 580 milionów dolarów na kampanię wyborczą 2020 – o 100 milionów więcej niż kandydaci demokratyczni oraz Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC).
Ponad pół miliarda dolarów to wysoka poprzeczka dla każdego z kandydatów demokratycznych, którzy mają przed sobą zaciętą walkę, zanim skonsolidują środki oraz energię na poczet jednego kandydata. Nie mniej jednak dane z drugiego kwartału br. wskazują, że rośnie entuzjazm po stronie demokratów, a to przekłada się na fundusze. DNC wraz z komitetami wyborczymi poszczególnych kandydatów zebrali na kampanię 2020 w drugim kwartale 160 mln dol. – o 60 mln dol. więcej niż Trump i Krajowy Komitet Partii Republikańskiej w tym samym czasie.
Najwięcej w tym okresie zebrał senator Bernie Sanders – 26 mln dol., który prowadzi też, jeśli chodzi o ogólną zbiórkę: od początku kampanii udało mu się zgromadzić 46 mln dol. Burmistrz z Indiany – Pete Buttigieg uzyskał od darczyńców 25 mln dol., a Joe Biden – 22 mln dol. W pierwszej piątce znalazły się też Elizabeth Warren i Kamala Harris, które pozyskały – odpowiednio – 19 i 12 mln dol. w ostatnich trzech miesiącach.
– Ogólnie rzecz biorąc, te dane wyglądają bardzo dobrze dla demokratów. To dobry znak dla tego, kto ostatecznie zostanie nominowany – powiedziała Ami Copeland, która w kampanii Baracka Obamy w 2008 r. była zastępcą krajowego dyrektora finansów.