Zamaskowani ludzie wyważyli w czwartek nad ranem drzwi mieszkania opozycjonisty Iwana Wostrikowa w Tiumeni. Jeden z funkcjonariuszy stanął mu nogą na plecach i podnosząc za włosy głowę, zapytał: „Dlaczego od razu nie otworzyłeś?”.
Rewizje w biurach i mieszkaniach współpracowników opozycjonisty Aleksieja Nawalnego odbywały się w tym samym czasie w Petersburgu, Murmańsku, Jekaterynburgu, Kazaniu, Niżnim Nowgorodzie i kilkudziesięciu innych rosyjskich miastach.
Osobisty rozkaz
– To największa operacja policyjna w najnowszej historii Rosji – alarmował opozycjonista, który w tym roku kilka miesięcy spędził w areszcie. Oświadczył, że represje przeciwko jego Fundacji na rzecz Walki z Korupcją (FBK) rozpoczęły się na osobisty rozkaz gospodarza Kremla.
– Mamy rewizje w ponad 150 miejscach na terenie całej Rosji, ponad 150 rachunków bankowych zablokowano. Nie mam czasu tego komentować – powiedział „Rzeczpospolitej” Leonid Wołkow, najbliższy współpracownik Nawalnego w FBK. W czwartek wieczorem niezależne rosyjskie media informowały o 200 rewizjach w ponad 40 rosyjskich miastach. W Petersburgu do biura fundacji wkroczyła jednostka MSW do zadań specjalnych Sobr, zatrzymany został szef biura Aleksandr Szurszew.
W fundacji Nawalnego twierdzą, że represje władz związane są z wyborami samorządowymi, które odbyły się w ostatnią niedzielę. Opozycjonista namawiał do tzw. mądrego głosowania. Nawalny opowiadał się za głosowaniem na kogokolwiek, byle nie na kandydatów rządzącej partii Jedna Rosja. W Moskwie opozycja (Komunistyczna Partia Rosji – KPRF, Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji – LDPR i Jabłoko) zajmie niemal połowę miejsc w lokalnej Dumie. Mimo że KPRF i LDPR są lojalne wobec Kremla, Putin był ewidentnie zawiedziony wynikiem swoich partyjnych kolegów z Jednej Rosji, nie tylko w Moskwie.