W sieci umieścił 24-stronicowy manifest „dla całego niemieckiego narodu". Wynika z niego, że Tobias Rathjens był skrajnie prawicowym rasistą, który postanowił bronić swej ojczyzny przed przybyszami. – Tych ludzi należy instynktownie odrzucić. Nigdy nie wykazali się niczym w swej historii – pisał Tobias Rathjens, wychwalając przy tym własny naród, „który tworzy wszystko, co najlepsze i najpiękniejsze na świecie".
Wymienił przy tym, jak piszą niemieckie media, wiele narodów, które powinny zostać unicestwione, gdyż nie dorównują „rasowo czystym i wartościowym Niemcom". Islam uznał za religię destrukcyjną.
O ile takie wywody nie wskazują jednoznacznie na psychiczne problemy ich twórcy, o tyle jednak szereg innych argumentów pozwala sądzić, że był mocno psychicznie niezrównoważony. Udowadniał więc, że tysiące Niemców znajdują się pod obserwacją nieznanej bliżej służby. Ma ona dostęp do mózgów śledzonych osób i może nimi sterować w dowolny sposób. W wideo umieszczonym w sieci kilka dni temu przekonywał w doskonałym angielskim, że w USA funkcjonują podziemne bazy wojskowe, w których zabija się dzieci i oddaje cześć szatanowi. W swym internetowych tekście daje się poznać jako zagorzały zwolennik Donalda Trumpa. Jest wiele o Chinach, przyszłości i przeszłości naszej cywilizacji, o filmach z Hollywood, piłce nożnej i wielu innych rzeczach.
Śmiertelny koktajl
Wszystko to tworzy klasyczny zespół symptomów motywacyjnych sprawców zbrodni opętanych chorą ideologią skrajnej prawicy. Półtora roku temu mechanizm ten opisał dokładnie niemiecki politolog Florian Hartleb w książce „Samotne wilki – nowy terroryzm pojedynczych, prawicowych sprawców".
Samotne wilki to skrajni radykałowie, którzy nie szukają możliwości uczestnictwa w jakieś strukturze w postaci komórki terrorystycznej, wybierając działalność indywidualną niewymagającą hierarchicznego podporządkowania. Nie działają jednak w społecznej próżni, radykalizując się stopniowo w sieci, gdzie wyszukują argumenty pasujące do ich śmiercionośnych teorii.
„Powstaje śmiertelny koktajl złożony z osobistych frustracji i politycznych haseł" – pisał Florian Hartleb, analizując zamachy takich sprawców w kilku krajach.