Wyznania polskiej sprzątaczki

Polka napisała książkę o swych doświadczeniach sprzątaczki. „Niemcy są aroganccy i skąpi” – uważa Justyna Polanska

Publikacja: 12.01.2011 01:23

32-letnia autorka nie rozpoczyna pracy bez rękawiczek

32-letnia autorka nie rozpoczyna pracy bez rękawiczek

Foto: Verlagsgruppe Droemer Knaur

Zerwany paznokieć, zmumifikowany chomik, zużyte tampony w stanie rozkładu, pół kurczaka, wymiociny psa, dwa zęby mądrości i opakowanie ze skwaśniałym mlekiem – to tylko kilka przykładów tego, co można znaleźć w niemieckich domach. „Codziennie poznaję brudne tajemnice moich klientów” – pisze

32-letnia Justyna Polanska, która od 12 lat sprząta w Niemczech. W poniedziałek ukazała się jej książka „Pod niemieckimi łóżkami” (wydawnictwo Knaur).

Polka opisuje w niej swoje doświadczenia w pracy. Co można znaleźć pod łóżkami klientów, jakie kryją tajemnice. Kto jeździ drogim samochodem, czyja lodówka świeci pustkami, kto zdradza żonę lub męża.

[srodtytul]Za fasadą bałagan[/srodtytul]

Do Niemiec przyjechała 12 lat temu w poszukiwaniu lepszej przyszłości. – Będąc w Polsce, myślałam, że Niemcy są tacy czyści i uporządkowani, tymczasem w rzeczywistości jest odwrotnie: za fasadą panuje bałagan – mówi „Rzeczpospolitej”. Ale ma na to sposób: zawsze pracuje w rękawiczkach. Na wszelki wypadek trzyma kilka zapasowych par w samochodzie. Sprząta u prawników, sędziów, a nawet policjantów. Wszędzie na czarno. Tygodniowo pracuje 40 do 50 godzin, dzięki czemu zarabia 1500 – 2000 euro miesięcznie. Jak mówi, do najlepszych klientów należą ci, którzy doszli do czegoś w życiu własną pracą. Najgorsi są nowobogaccy. Kiedyś cała rodzina zasiadła na kanapie z lemoniadą w ręku, żeby się jej przyglądać, jak myje okna.

Zdarza się, że na Gwiazdkę dostanie przeterminowane jedzenie czy dwie butelki wody mineralnej bez bąbelków. To jednak jest jeszcze do zniesienia. – Gorzej, kiedy panowie chodzą przy mnie nago, nawet kiedy żona jest w pobliżu. Kiedy traktują mnie z góry – skarży się. Pracując w niemieckich domach, doświadczyła na własnej skórze, co Niemcy myślą o Polakach.

– Uważają, że utrzymujemy się z kradzieży, sprzątania albo prostytucji – mówi. Nieraz miała okazję poczuć się gorsza. – Kiedyś sprzątałam dom razem z niemiecką sprzątaczką. Kiedy już prawie skończyłam, poczułam zapach pizzy dochodzący z kuchni. Zeszłam na dół i tam wszyscy siedzieli przy stole, rodzina i niemiecka sprzątaczka. Mnie nie zaprosili, choć pracowałam u nich siedem lat – opowiada.

Często klienci twierdzili też, nie mają pieniędzy na wypłatę, choć przed chwilą wrócili z zakupów w Nowym Jorku.

[srodtytul]Forma psychoterapii[/srodtytul]

Jeden zapytał, czy w Polsce jest coca-cola. – Odpowiedziałam, że kiedy schodzimy rano z drzew, to czasami znajdujemy puste puszki pozostawione przez turystów z bardziej rozwiniętych krajów – śmieje się. Niekiedy ludzie odpowiadający na jej ogłoszenie, dowiadując się, że jest Polką, wołają: „Scheiss Pollacken!”, i rzucają słuchawkę.

To jeden z powodów, dla których napisała książkę. – Chciałam to wszystko wyrzucić z siebie. Miałam nadzieję, że to coś zmieni. Była to forma psychoterapii – mówi. Znajomy pomógł jej znaleźć wydawnictwo i wymyślić pseudonim (książkę wydała pod prawdziwym imieniem, ale fałszywym nazwiskiem w obawie przed utratą klientów). Książkę można kupić za niespełna 9 euro (36 złotych).

Dlaczego mimo tych doświadczeń chce zostać w Niemczech? – Stać mnie na urlop dwa razy w roku, samochód, mieszkanie. Wyszłam za mąż. Co bym robiła w Polsce? – pyta.– Wiele rzeczy ominęłam w książce. Planuję więc napisanie drugiej.

„Pod niemieckimi łóżkami” to nie pierwsza książka traktująca o doświadczeniach ludzi pracujących w nisko płatnych zawodach. W ostatnich latach zapanowała wręcz moda na tego rodzaju literaturę faktu. Rok temu we Francji bestsellerem stała się książka kasjerki Anny Sam. Przez osiem lat 29-letnia kobieta z wyższym wykształceniem pracowała w supermarkecie w Rennes. W swej książce „Udręki pewnej kasjerki” pisała o pogardzie klientów. „Stałam się automatem. Ludzie nie traktowali mnie jak człowieka” – pisze Sam. W nocy śniło jej się, że siedzi przy kasie i przesuwa towary po taśmie. Wodziła ręką po kołdrze i wołała „piip” albo „Czy ma pan kartę stałego klienta?”. Klienci straszyli nią swoje dzieci. „Widzisz, kochanie, jeśli nie będziesz się dobrze uczyć, zostaniesz kasjerką jak ta pani”. Dziś nie siedzi już przy kasie i nie tęskni za dawną pracą.

[ramka]Oficjalna strona wydawcy książki - [link=http://www.droemer-knaur.de]www.droemer-knaur.de[/link][/ramka]

Zerwany paznokieć, zmumifikowany chomik, zużyte tampony w stanie rozkładu, pół kurczaka, wymiociny psa, dwa zęby mądrości i opakowanie ze skwaśniałym mlekiem – to tylko kilka przykładów tego, co można znaleźć w niemieckich domach. „Codziennie poznaję brudne tajemnice moich klientów” – pisze

32-letnia Justyna Polanska, która od 12 lat sprząta w Niemczech. W poniedziałek ukazała się jej książka „Pod niemieckimi łóżkami” (wydawnictwo Knaur).

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1078
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1077
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1076
Świat
Trump wycofuje USA z Rady Praw Człowieka. Koniec pomocy dla palestyńskich uchodźców
Świat
Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?