W miejscowości Bassano del Grappa koło Vicenzy dwóch chłopców (15 i 16 lat), członków gangu zajmującego się drobnymi kradzieżami i terroryzowaniem rówieśników, napadło na 15-latka. Nie spodobało się im, że spotykał się z dziewczyną, która podobała się chłopakowi z ich grupy.
Ofiarę pobili, zabrali jej 20 euro i deskorolkę, którą obiecali zwrócić za 30 euro. Chłopak poskarżył się rodzicom, a ci policji. W ten sposób dwóch młodocianych gangsterów, pochodzących zresztą z tzw. dobrych, bogatych rodzin, stanęło przed sądem dla nieletnich.
We Włoszech młodociany przestępca może trafić do więzienia dla nieletnich albo ponieść karę zastępczą. Jej forma i długość zależy od sędziego. W tym przypadku obaj chłopcy zostali skazani na poprawienie wyników w szkole, pracę społeczną w domu opieki i... uczęszczanie co niedziela na mszę. Po upływie roku i weryfikacji sędzia zdecyduje, czy wymazać przestępstwo z rejestru, czy też poddać chłopców dalszym karom.
Sprawa wywołała ogólnonarodową dyskusję, czy można skazać na udział w mszy świętej. Wojujący ateiści grzmią, że Włochy są państwem świeckim. Związek Ateistów i Agnostyków-Racjonalistów (10 tys. członków) wskazuje, że nie można nikogo skazać na „indoktrynację religijną”. Powątpiewa w skuteczność „religijnej terapii”, przypominając, że niemal wszyscy mafiosi są głęboko wierzący, co nie powstrzymuje ich od popełniania najcięższych przestępstw, i szydzi: „Jeszcze trochę, a będą przymuszać do spowiedzi”.
Burmistrz Bassano del Grappa, jakkolwiek zwolennik kar alternatywnych dla młodocianych przestępców, też uważa, że nie można nikogo skazać na „przyjęcie wiary”. Lokalnemu proboszczowi prałatowi Renato Tomasiemu również kara się nie podoba: – Żaden sąd i żadne przepisy nie mogą skazywać na chodzenie do Kościoła. To powinien być wolny wybór – mówił.