Presja Brukseli na Polskę nie słabnie

Komisja Europejska, państwa członkowskie, a teraz też eurodeputowani popierają pomysł uruchomienia przeciw Polsce artykułu 7 unijnego traktatu za łamanie praworządności.

Aktualizacja: 02.03.2018 14:58 Publikacja: 01.03.2018 18:47

Frans Timmermans

Frans Timmermans

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję popierającą wniosek Komisji o uruchomienie artykułu 7.1, czyli stwierdzenie, że w Polsce zagrożona jest praworządność. Opowiedziało się za tym 422 eurodeputowanych, przeciw było 147, a 48 wstrzymało się od głosu. Polacy z PiS i niezrzeszeni głosowali przeciw, polscy socjaliści wstrzymali się od głosu, a przedstawiciele PO i PSL w większości nie brali udziału w głosowaniu. Tylko pięcioro z nich – Michał Boni, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun – głosowało za rezolucją.

– Zdecydowaliśmy o przeniesieniu do Parlamentu zasady głosowania z Rady w sprawie artykułu 7: kraj, którego to dotyczy, nie głosuje – wyjaśniał Janusz Lewandowski, szef delegacji PO–PSL w Parlamencie Europejskim. Lewandowski jest przekonany, że w Polsce praworządność jest łamana i że instytucje unijne powinny się tym zająć. Ale tam, gdzie mogłyby być konsekwencje dla polskiego społeczeństwa, zalecał eurodeputowanym absencję.

Rezolucja jest już czwartą z kolei w tej samej sprawie. Poprzednie były znacznie bogatsze w treść, zawierały konkretne postulaty. Tym razem dokument ogranicza się do poparcia Komisji Europejskiej i wezwania Rady UE, żeby niezwłocznie tematem się zajęła.

Dyskusja w Radzie odbyła się w ostatni wtorek, teraz trwa oczekiwanie na odpowiedź polskiego rządu na rekomendacje wystosowane przez Komisję 20 grudnia 2017 r. Polska dostała na to trzy miesiące, najpóźniej do 20 marca będzie więc wiadomo, czy dialog zapoczątkowany przez premiera Mateusza Morawieckiego jest tylko zmianą retoryki, czy też Warszawa gotowa jest na konkretne ustępstwa.

Frans Timmermans, komisarz prowadzący tę sprawę, w swoich przemówieniach zarówno w Radzie UE we wtorek, jak i na sesji PE w czwartek nie był nadmiernym optymistą. Chwalił dialog, ale apelował o konkrety i, w przeciwieństwie do swojego szefa Jeana-Claude'a Junckera, nie sugerował ustępstw ze strony Komisji. – Polska może prowadzić tę grę, ale pewnego dnia Komisja powie: „sprawdzam", i wtedy może się okazać, że w kartach nic nie ma. Timmermans na pewno nie odpuści. Zbliża się koniec kadencji KE i również dla niego zaczyna się liczyć kwestia spuścizny. A praworządność to przecież ważna część jego marki jako polityka – mówi nam wysoki rangą przedstawiciel KE.

W czwartek eurodeputowani przegłosowali również kandydaturę Zdzisława Krasnodębskiego (PiS) na nowego wiceprzewodniczącego. Zajął on miejsce Ryszarda Czarneckiego (PiS), który został odwołany za porównanie eurodeputowanej Róży Thun (PO) do szmalcowników. I choć była zgoda największych grup politycznych na tę kandydaturę, czyli zastąpienie Polaka z PiS innym Polakiem z PiS, to jednak Krasnodębski dostał zaskakująco mało głosów: tylko 276. Jego rywal Estończyk Indrek Tarand, oficjalnie popierany tylko przez własną grupę, czyli Zielonych, dostał 193 głosy. Głosowanie było tajne, ale wiadomo, że część PO nie poparła Krasnodębskiego.

– W przypadku pana profesora Krasnodębskiego, człowieka, który reprezentował pogląd, że Polska może wyjść z UE, trudno nam, ludziom, którzy popierają uczestnictwo Polski w UE, głosować na taką osobę – mówi Adam Szejnfeld, eurodeputowany PO.

 

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 986
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 985
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 984
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 982
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 981