Duże kłopoty małej Litwy

Zamieszki antyszczepionkowców pod parlamentem i kryzys migracyjny wstrząsnęły krajem nad Wilią. – Chętnych do destabilizacji naszego państwa nie brakuje – komentuje litewski deputowany.

Aktualizacja: 11.08.2021 20:20 Publikacja: 11.08.2021 18:33

Prezydent Litwy Gitanas Nauseda stał się czołowym adwokatem białoruskiej opozycji demokratycznej na

Prezydent Litwy Gitanas Nauseda stał się czołowym adwokatem białoruskiej opozycji demokratycznej na Zachodzie

Foto: Bloomberg, Simon Dawson Simon Dawson

Wszystko się zaczynało od pokojowego protestu antyszczepionkowców pod budynkiem parlamentu Litwy we wtorek. Dołączyło do niego niemal 5 tys. osób, którzy protestowali przeciw planom wprowadzenia ograniczeń dla osób niezaszczepionych. Wieczorem jednak tłum nie chciał się rozejść, w ruch poszły kamienia, race i butelki. Agresywna część uczestników protestu zablokowała w Sejmie parlamentarzystów, do akcji wkroczyła policja, która musiała użyć gazu łzawiącego. Deputowani opuścili budynek już po północy. Sytuacja w litewskiej stolicy została opanowana dopiero w środę około godziny 2 w nocy.

Jak szturm na Kapitol

Lokalne media informowały, że kilkunastu policjantów zostało poturbowanych, trzech trafiło do szpitala. Zatrzymano 26 osób, a służby próbują ustalić, kto sprowokował zamieszki. Według lokalnych mediów wniosek o manifestację do wileńskiego ratusza został złożony w imieniu niejakich Litewskich Patriotów.

– Nie znam takiej organizacji i myślę, że nie jest nawet zarejestrowana. Osoby, które organizowały ten protest, nie są znane na Litwie, ale były zauważane wcześniej na rozmaitych protestach. Nie stał za tym też żaden ruch czy organizacja pozarządowa, a już tym bardziej polityczna – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Pukszto, znany litewski politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.

Tak zwany galimybiu pasas (paszport możliwości), przeciwko któremu protestowano we wtorek, został uchwalony dzień później przez litewski rząd. A więc od 13 września ludzie nieposiadający tego paszportu i niemający ważnego testu na koronawirusa będą mogli wchodzić wyłącznie do niewielkich sklepów i aptek. Skróci się też lista dostępnych usług dla niezaszczepionych. Nie będą mogli wchodzić m.in. do centrów handlowych, restauracji czy salonów urody. Od lipca Litwa odnotowuje wzrost zakażeń, w środę mówiono o 576 nowych przypadkach i dwóch zgonach. W niespełna 2,8-milonowym kraju zaszczepiono już połowę populacji. Po wtorkowych wydarzeniach ochrona budynku rządu została wzmocniona, ale chętnych do protestów już nie było.

– Wtorkowe wydarzenia niektórzy porównywali nawet ze szturmem na Kapitol w USA. Z pandemią i protestami antyszczepionkowców boryka się wiele krajów na świecie. Ale Litwa do tego mierzy się jeszcze z kryzysem migracyjnym, podsycanym przez Aleksandra Łukaszenkę. Można przypuszczać, że pewne siły z zewnątrz wykorzystują oba tematy – wskazuje Pukszto.

Na celowniku dyktatur

W tym samym czasie, gdy protestujący rzucali kamieniami w policjantów pod parlamentem w Wilnie, w obozie imigrantów w Rudnikach (30 km od stolicy) wybuchły zamieszki. Tam również nie obeszło się bez gazu łzawiącego, 20 z 800 przebywających tam przybyszy uciekło. By ich zatrzymać, poderwano policyjny helikopter.

– Obecnie widzimy dwie dobrze zorganizowane akcje, jedna pod Sejmem, a druga w Rudnikach. To pokazuje, że wszystko było przemyślane i koordynowane – mówiła w środę szefowa MSW Agn? Bilotait?, cytowana przez portal delfi.lt. Nie musiała precyzować, gdyż nikomu już dzisiaj na Litwie nie trzeba tłumaczyć, kto sprowokował kryzys i sprawił, że w tym roku granicę przekroczyło już ponad 4 tys. przybyszów przeważnie z Iraku, Syrii i Afganistanu. Niezależne białoruskie media wielokrotnie donosiły, że proces ten jest dobrze zorganizowany i skomercjalizowany.

Najpierw ludzi ściągano samolotami z kilku miast Iraku, następnie autobusami podwożono do granicy z Litwą i wskazywano kierunek. Pod presją Brukseli irackie linie lotnicze na razie wstrzymały loty do Mińska, ale problem nie zniknął. Imigranci ze strony Białorusi zaczynają teraz przekraczać granicę Polski, ale i Łotwy.

– Chętnych do destabilizacji sytuacji na Litwie nie brakuje. Znajdujemy się nie tylko na celowniku reżimu Łukaszenki poprzez poparcie, jakie Litwa okazuje demokratycznej Białorusi i jej liderce Swiatłanie Cichanouskiej. Pamiętajmy, że przebywa tu wielu rosyjskich opozycjonistów, w tym bliski współpracownik Nawalnego Leonid Wołkow. A teraz jeszcze komunistyczne Chiny wyprosiły naszego ambasadora z Pekinu dlatego, że pozwoliliśmy na otwarcie placówki Tajwanu – mówi „Rzeczpospolitej" Emanuelis Zingeris, deputowany Sejmu Litwy. – Dzisiaj Litwa odgrywa role, podobną do tej, którą odgrywał Berlin Zachodni leżący niegdyś po drugiej stronie muru.

Deputowany zwraca uwagę na to, że podczas zamieszek we wtorek Sejm w ogóle nie omawiał kwestii pandemii i szczepionek. – Przyjmowaliśmy bardzo ważną ustawę dotyczącą użycia wojska do wzmocnienia granicy z Białorusią oraz budowy ogrodzenia – mówi.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1150
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1149
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1148
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1147
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1146