We wtorek trzyosobowa ława przysięgłych uznała byłego pracownika restauracji za winnego „dążenia do secesji" i „wyrządzania wielkiej szkody społeczeństwu". Grozi za to najwyższa, poza śmiercią, kara. Wyrok ma zapaść w czwartek.
Sprawa jest precedensowa. Ying-kit jest pierwszą osobą sądzoną na podstawie ustawy o bezpieczeństwie Hongkongu, którą uchwalono 30 czerwca ubiegłego roku.
Dzień później Ying-kit brał udział w manifestacji. Wjechał motocyklem w grupę policjantów, raniąc trzech z nich. Niósł też czarną flagę z napisem: „Wyzwolenie dla Hongkongu. Rewolucja naszych czasów". To powszechnie używany przez protestujących slogan.
Jednak ława przysięgłych uznała, że jest to apel o oderwanie dawnej brytyjskiej kolonii od Chin i nawoływanie do przemocy. Na podstawie nowej ustawy zatrzymano już 138 osób, a 76 przedstawiono zarzuty. Sam Ying-kit przez rok przebywał w areszcie: władze nie zgodziły się na jego wypuszczenie za kaucją.
Liu Guangyuan, do kwietnia ambasador ChRL w Warszawie, a teraz specjalny wysłannik chińskiego MSZ w Hongkongu, uważa, że „wprowadzenie ustawy było konieczne, aby powstrzymać interwencję obcych państw" na tym terytorium.