Łużkow to barwna postać. W latach 90. zeszłego wieku współpracownik demokratycznego mera Moskwy Gawryły Popowa. Zwolennik Borysa Jelcyna, potem potężny lider uważany za poważnego kandydata do objęcia po nim schedy. Przyjaciel pierwszego zmiecionego przez Władimira Putina oligarchy Władimira Gusinskiego, sam popadł w konflikt z nowym wówczas prezydentem, ale szybko się zorientował, że tej walki nie wygra, i zdołał się dogadać z Kremlem.
Jurij Łużkow rządził przez 18 lat Moskwą – miastem, w którym wystawiane jest prawie 80 procent rosyjskich faktur i w którym za jego czasów przeprowadzono gigantyczne inwestycje. Często podejrzane – cena kilometra nowych moskiewskich obwodnic poszybowała na niewiarygodne wyżyny.
Ale, jak to w Rosji, żadne śledztwo nie zdołało dotrzeć do szczebla, na którym mogłoby zagrozić merowi, który oficjalnie nie posiadał niemal nic. W odróżnieniu od żony. Ludmiła Baturina, oficjalnie ogłoszona najbogatszą kobietą Rosji, była deweloperką prowadzącą w zarządzanym przez męża mieście ogromne inwestycje.
Kiedy Putin „pożyczył" władzę Dmitrijowi Miedwiediewowi, Łużkowa opuścił jego słynny polityczny węch i popadł z tym ostatnim w konflikt. Doczekał się dymisji. Liczył na pomoc premiera Putina, ale się przeliczył. A kilka miesięcy po jego odejściu śledczy zaczęli się interesować będącym w większości własnością miasta Bankiem Moskwy. I odkryli, że latem roku 2010 bank ten nagle podniósł kapitał, a nowe akcje błyskawicznie kupiły – na polecenie Łużkowa – władze stolicy.
Wkrótce po tym Bank Moskwy udzielił pewnej niewielu znanej firmie ogromnego kredytu (na sumę niemal równą cenie kupionych przez miasto akcji). A mało znana firma za kwotę niemal dokładnie od- powiadającą świeżo uzyskanemu kredytowi nabyła od firmy bardzo znanej – będącej własnością żony mera – działkę budowlaną. Za cenę znacznie większą od rynkowej. A za chwilę te pieniądze wylądowały na prywatnym koncie Baturiny. Ta wraz z prezesem Banku Moskwy miała zostać oskarżona, ale zdążyła wyjechać za granicę. Po chwili do żony dołączył