10 lat temu, 18 września 2002 roku, odbywający karę 10 lat pozbawienia wolności francuski zbrodniarz wojenny Maurice Papon został, ze względów zdrowotnych, zwolniony przedterminowo z więzienia. Zmarł w 2007 roku. Tekst z archiwum tygodnika "Plus Minus"
Śmierć Maurice'a Papona prawdopodobnie raz na zawsze zamknęła rozdział francuskich rozliczeń z okresem Vichy. 96-letni starzec był jednym z dwóch Francuzów skazanych za współudział w zbrodniach przeciwko ludzkości. Co jednak ważniejsze - był jedynym przedstawicielem kolaboracyjnego reżimu sądzonym pod takim zarzutem. Na podjęcie owych rozliczeń trzeba było czekać pół wieku. Gdy wreszcie nastąpiły, nie przypominały raczej narodowego rachunku sumienia, już prędzej egzorcyzmy.
Do zatarcia jasnych ocen - historycznych i politycznych, prawnych i moralnych - przyczynił się na koniec i sam Papon. Jako wierny sługa Republiki, wówczas prefekt Paryża, został udekorowany Komandorią Legii Honorowej przez generała de Gaulle'a. Wyrok skazujący z 1998 r. pozbawił go prawa do tego odznaczenia. Cóż jednak znaczy taki zakaz w obliczu śmierci? Zgodnie z wolą zmarłego najbliżsi pochowali go z Legią Honorową na piersi. Nie zapobiegły temu władze państwowe - bo i jak miałyby to uczynić? Obdzierając trupa? Adwokat Papona Francis Vuillemin uciął żenującą dyskusję: zakaz dotyczył noszenia odznaczenia w miejscach publicznych, grób takim miejscem nie jest.
W 2004 r., już po zwolnieniu z więzienia "ze względu na zły stan zdrowia", Maurice Papon zapłacił 2,5 tys. euro grzywny za pozowanie do zdjęcia dla tygodnika "Le Point" z najwyższym francuskim odznaczeniem. Order Legii Honorowej ustanowiony przez Napoleona miał służyć wyróżnieniu zacnych mężów, którzy potrafili łączyć żołnierską odwagę z cnotami obywatelskimi, tworząc "podstawę nowego społeczeństwa w służbie narodu". Formalnie Papon odpowiadał tym kryteriom.
Państwo wierne swemu słudze
Arno Klarsfeld, jeden z adwokatów rodzin Żydów wywiezionych z Francji, syn słynnych "łowców nazistów", Serge'a i Beaty, uznał śmierć Papona za epizod bez znaczenia dla historii. Liczył się bowiem tylko proces i wyrok skazujący wydany na byłego sekretarza generalnego prefektury departamentu Żyrondy, namiestnika rządu Lavala. Klarsfeld junior nie do końca miał rację. Papon odsiedział zaledwie 3 lata z dziesięcioletniego wyroku. Dla wspólnika w dziele nazistowskiego Endlösung nie był to surowy wymiar kary. Umarł jako człowiek wolny. Państwo francuskie przywróciło mu prawo do emerytury w pełnym wymiarze. Przejęło także połowę zobowiązań finansowych wobec rodzin deportowanych, jakie ciążyły na Paponie na mocy wyroku sądowego. Nie wyparło się go do końca.