28-letnia Rafaeli, najbardziej znana Żydówka w świecie mody, na izraelskich wojskowych działa jak czerwona płachta na byka, odkąd kilka lat temu wyszło na jaw, że wywinęła się od obowiązkowej służby wojskowej. Teraz, gdy wzięła udział w spocie reklamującym Izrael, na nowo wybuchła awantura o jej „zły wpływ na młodzież". A ta miga się od „kamaszy" na niespotykaną skalę.
Obowiązkowi służby wojskowej podlegają wszyscy obywatele Izraela powyżej 18. roku życia. Mężczyźni służą trzy lata, kobiety – dwa. Ci, którzy „nie wywiązali się z obowiązku wobec ojczyzny", byli piętnowani, nawet traktowani jak zdrajcy. Wyjątkiem długo byli ultraortodoksyjni Żydzi, którzy zyskali to prawo na mocy porozumienia, jakie zawarł z nimi premier Dawid Ben Gurion wkrótce po utworzeniu państwa w 1948 r.
Rafaeli po skończeniu 18 lat, zamiast stawić się w punkcie poboru, wyszła za mąż za dużo od niej starszego przyjaciela jej rodziców. Matki, kobiety w ciąży i mężatki są zwolnione ze służby. Piękna Bar, gdy tylko dostała dokumenty w tej sprawie, rozwiodła się. Tym, co naprawdę rozjuszyło wojskowych, było jednak to, jak się później tłumaczyła. „Dlaczego dobrze jest umierać za kraj? Nie lepiej żyć w Nowym Jorku? "– mówiła w 2007 r. wywiadzie dla dziennika „Yedioth Ahronoth" i podkreślała, że na wojsko szkoda jej było czasu. – Tak po prostu jest, że gwiazdy mają inne potrzeby – powiedziała. Gdy spadły na nią gromy, próbowała załagodzić sytuację, m.in. odwiedzając rannych żołnierzy i zachęcając młodych do służby, ale wielu Izraelczyków nigdy nie wybaczyło jej kombinatorstwa.
Sprawa wróciła kilka dni temu, po emisji wyprodukowanego przez MSZ spotu reklamującego Izrael, w którym Rafaeli wzięła udział. „Wybór osoby, która nie odbyła obowiązkowej służby wojskowej, niesie negatywny przekaz do izraelskiego społeczeństwa: że wywijanie się od poboru jest drogą do sukcesu" – napisał w liście do resortu dyplomacji gen. Yoav Mordechai, rzecznik armii. Podkreślał, że władze zwalczają uchylanie się od służby, „zaś udział Bar Rafaeli w publicznej kampanii zaprzecza temu przekazowi. Symbolem Izraela nie może być osoba, która reprezentuje wartości, które są w sprzeczności z wartościami państwa". MSZ natychmiast odpowiedziało, że znana na świecie modelka nie reprezentuje państwa, a jedynie pojawia jako jedna z doskonałości „made in Israel". Mimo to armia wezwała do bojkotu produktów reklamowanych przez Rafaeli.
Sprawa wygląda tylko pozornie na burzę w szklance wody. W Izraelu od lat rośnie liczba osób uchylających się od poboru – w ostatnich latach była to prawie połowa kobiet oraz jedna trzecia mężczyzn. Zwolnienia załatwiają sobie, nie tylko jak Rafaeli, tłumacząc się względami rodzinnymi, ale też religijnymi i sumienia. Dwa lata temu głośno było o tym, że armia wynajęła firmy detektywistyczne, które sprawdzały na portalach społecznościowych, czy kobiety podające się za ortodoksyjne Żydówki są nimi w rzeczywistości. Złapano ponad tysiąc oszustek.