Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego z całą jaskrawością ujawniły tragiczny wybór stojący przed niewielkim, pozaplemiennym i propaństwowym segmentem wyborców – wybieramy między państwem niepoważnym albo nieprzyzwoitym. Między demokracją ciepłej wody w kranie a bezwstydną kleptokracją uzasadniającą łamanie prawa mitycznym wstawaniem z kolan.
Co jednak mają zrobić wyborcy, którym zależy na rozwoju Polski, jej sile i nowoczesności, zatroskani perspektywą nadchodzącej wojny, którym nie odpowiadają ani wygłupy premiera Donalda Tuska na platformie X, ani coraz bardziej oderwane od rzeczywistości chore wizje Jarosława Kaczyńskiego?
Ministrowie na wybory europejskie, elektrownia atomowa, CPK, czyli Polska w wydaniu niepoważnym
Z jednej strony po niespełna pół roku rządzenia do Parlamentu Europejskiego wybiera się KILKUNASTU członków rządu, w tym osoby bezpośrednio odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo, czyli minister MSWiA, wiceminister MON i wiceminister MSZ. Wręcz komiczna jest sytuacja MKiDN, gdzie do PE wybiera się troje z pięciorga osób kierujących resortem. Przy czym minister Sienkiewicz przynajmniej szybko podał się do dymisji, a reszta członków rządu prowadziła kampanię, do niedawna udając, że rządzi. A ponieważ w procederze biorą udział wszystkie partie rządzącej koalicji, sprawa jest systemowa, a nie incydentalna.
Czytaj więcej
Zmiany w rządzie wydają się kosmetyczne, ale nie można ich ignorować, bo są ważne i mogą wpłynąć na scenę polityczną. Dotychczasowi ministrowie mają wzmocnić listy KO i Trzeciej Drogi w wyborach europejskich, a nowi odświeżyć rząd i dać mu energię.
Równocześnie dowiadujemy się, że budowa elektrowni atomowej została przesunięta na rok 2040, czyli na wiele lat po uzgodnionym zamknięciu Bełchatowa i niefrasobliwa pani minister przemysłu Marzena Czarnecka, ogłaszając tę decyzję o odłożeniu atomu, słowem nie zająknęła się, jak zamierzamy uzupełnić tę lukę w krajowej energetyce. Zakupami za granicą?