Biały Dom ma jednak kolejny ból głowy. Po kryzysie budżetowym i ponaddwutygodniowej przerwie w funkcjonowaniu rządu administracja poniosła wizerunkową porażkę – strona internetowa mająca być filarem reformy ubezpieczeń zdrowotnych okazała się technologicznym bublem.
Obama w ostrych słowach mówił o problemach, jakie mają konsumenci z zalogowaniem się do HealthCare.gov. Zachęcił też Amerykanów do rejestrowania się na tzw. giełdach ubezpieczeniowych drogą telefoniczną do czasu, aż zostaną usunięte wszystkie usterki. – Liczy się to, aby miliony Amerykanów w najbogatszym kraju świata miały równy dostęp do taniej opieki medycznej – mówił prezydent.
Jak zapewnia Biały Dom, zatrudniono najlepsze firmy informatyczne, które powinny usunąć do 1 listopada wszystkie usterki HealthCare.gov. Jednak cel, jaki postawiła sobie administracja: 7 milionów osób, które za pośrednictwem giełd wykupią ubezpieczenie w ciągu sześciu miesięcy, wydaje się mało realny. Samo zarejestrowanie się w portalu nie jest bowiem równoznaczne z wykupieniem polisy. Osoby nieposiadające ubezpieczenia od pracodawcy (co w USA wciąż jest standardem) muszą same zdecydować, czy i jakie ubezpieczenie wykupić.
Wprowadzanie w życie Obamacare – reformy mającej zapewnić wszystkim Amerykanom dostęp do ubezpieczeń zdrowotnych – okazało się drogą przez mękę. Stronę rządowego serwisu HealthCare.gov odwiedziło co prawda przez ostatnie trzy tygodnie 19 milionów internautów, ale zaledwie 467 tysięcy osób zdołało się do tej pory zarejestrować za jej pośrednictwem na tak zwanych giełdach ubezpieczeń medycznych.
Z działającym od 1 października portalem, na który wydano ponad 700 milionów dolarów publicznych pieniędzy, od początku były kłopoty. Konsumenci, próbujący zarejestrować się w stanowych lub federalnych giełdach ubezpieczeń medycznych, spędzali długie godziny przed ekranami komputerów, bo serwis ciągle się zawieszał. Dziennikarze ustalili, że rządową bazę danych oparto na przestarzałej, 10-letniej technologii. Portal wymaga ciągłego uaktualnia i najlepszym rozwiązaniem byłoby zbudowanie go od nowa. Na stronie nie funkcjonuje na przykład kalkulator – funkcja dostępna na komputerach od niepamiętnych czasów. – Wyślijcie Air Force One (prezydencki samolot – przyp. TD) do Doliny Krzemowej, zabierzcie na pokład jakichś mądrych ludzi i przywieźcie ich do Waszyngtonu, aby naprawić problem – apelował podczas jednego z niedzielnych talk-shows republikański senator z Arizony i były kandydat na prezydenta John McCain. Wszystko wskazuje na to, że Biały Dom zdecydował się właśnie na podobne rozwiązanie, zatrudniając najlepsze firmy informatyczne do naprawy portalu.