Eksplozja rakiety Antares

Eksplozja rakiety Antares stawia pod znakiem zapytania zaopatrywanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w razie zerwania współpracy z Rosją.

Publikacja: 29.10.2014 19:12

Piękna katastrofa – lot Antaresa zakończył się widowiskową eksplozją

Piękna katastrofa – lot Antaresa zakończył się widowiskową eksplozją

Foto: PAP/EPA

Bezzałogowa rakieta Antares wynosząca moduł transportowy Cygnus (a przy okazji skonstruowanego przez amerykańskich studentów sztucznego satelitę) zakończyła lot po zaledwie kilkunastu sekundach wznoszenia się. Do spektakularnej katastrofy doszło we wtorek w ośrodku Wallops w Wirginii na atlantyckim wybrzeżu USA.

Mike Suffredini, zarządzający programem ISS w NASA, pospieszył z zapewnieniem, że na stacji kosmicznej jest obecnie wystarczająca ilość zaopatrzenia i załoga nie jest w żaden sposób zagrożona. W rzeczywistości obraz jest znacznie bardziej złożony. Przede wszystkim to zła wiadomość dla firmy Orbital Sciences Corp., która w 2008 r. wygrała przetarg na komercyjną obsługę ośmiu lotów transportowych na rzecz NASA za 1,9 mld dolarów. Obecny lot był piątym startem rakiety Antares (i czwartym transportem dwóch ton ładunku na ISS). NASA będzie teraz zapewne bardzo ostrożna, a badanie okoliczności wypadku może opóźnić kolejne loty.

Przeciwnicy projektu Orbital (m.in. szef konkurencyjnej firmy Orbital-X, przedsiębiorca celebryta Elon Musk) krytykują wykorzystywanie starej, nieco zmodyfikowanej technologii silników rakietowych zakupionej od Rosji (konstruowane jeszcze w latach 60. i 70. silniki miały służyć do obsługi misji księżycowej, którą Rosjanie ostatecznie porzucili). Właśnie konstrukcja firmy Orbital-X, rakieta Dragon (Smok), ma wystartować ?9 grudnia z kolejną dostawą.

Ofertę pomocy Amerykanom złożyli Rosjanie (ich transportowiec kosmiczny bez przeszkód dotarł na ISS w środę). Aleksiej Krasnow, szef agencji Rosskosmos, stwierdził, że nie otrzymał jeszcze prośby USA, ale w razie potrzeby wypełni dżentelmeńską umowę o wzajemnej pomocy.

Na razie Rosja i USA kontynuują wspólną eksploatację i zaopatrywanie stacji. Zła atmosfera we wzajemnych relacjach obu państw stawia jednak losy tej współpracy pod znakiem zapytania. W maju rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin zagroził, że po 2020 r. rosyjsko-amerykańska współpraca w kosmosie nie będzie możliwa. Jako że NASA nie może współpracować z Chinami, Amerykanie muszą zapewnić samodzielną realizację własnego programu kosmicznego (ISS ma funkcjonować do roku 2024).

Szefowie agencji kosmicznej pokładają nadzieję w budowie „orbitalnych ciężarówek" przez prywatne firmy, takie jak Orbital Sciences, Orbital-X albo Virgin Richarda Bransona. Wypadek Antaresa zwraca jednak uwagę, że taki kosmiczny outsourcing wciąż obciążony jest ryzykiem.

Bezzałogowa rakieta Antares wynosząca moduł transportowy Cygnus (a przy okazji skonstruowanego przez amerykańskich studentów sztucznego satelitę) zakończyła lot po zaledwie kilkunastu sekundach wznoszenia się. Do spektakularnej katastrofy doszło we wtorek w ośrodku Wallops w Wirginii na atlantyckim wybrzeżu USA.

Mike Suffredini, zarządzający programem ISS w NASA, pospieszył z zapewnieniem, że na stacji kosmicznej jest obecnie wystarczająca ilość zaopatrzenia i załoga nie jest w żaden sposób zagrożona. W rzeczywistości obraz jest znacznie bardziej złożony. Przede wszystkim to zła wiadomość dla firmy Orbital Sciences Corp., która w 2008 r. wygrała przetarg na komercyjną obsługę ośmiu lotów transportowych na rzecz NASA za 1,9 mld dolarów. Obecny lot był piątym startem rakiety Antares (i czwartym transportem dwóch ton ładunku na ISS). NASA będzie teraz zapewne bardzo ostrożna, a badanie okoliczności wypadku może opóźnić kolejne loty.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1099
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1098
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1097
Świat
Podcast „Globalny Chrząszcz”: Hüseyin Çelik: Dla reżimu Erdogana jestem terrorystą
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1096
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”