Armia pod unijną flagą

Jean-Claude Juncker przygotowuje plan powołania unijnego sztabu generalnego.

Aktualizacja: 12.09.2016 18:30 Publikacja: 11.09.2016 20:41

Oficerowie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Mali pełnili misję w tym kraju od marca 2013 r. do maj

Oficerowie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Mali pełnili misję w tym kraju od marca 2013 r. do maja 2014 r.

Foto: Archiwum PKW

Polska zasadniczo nie sprzeciwia się planom szefa Komisji Europejskiej, choć przed ostateczną oceną musi przeanalizować szczegóły propozycji. – Kierunek jest dobry. Zgadzamy się co do zasady, że Europa musi w większym stopniu przyczyniać się do bezpieczeństwa Zachodu. Ale ten plan musi spełniać dwa warunki: wzmacniać synergię między działania Unii i NATO – o to Polska będzie dbała równie mocno, jak do tej pory Wielka Brytania; oraz zwiększać globalne zdolności bojowe sił zbrojnych państw UE, a nie je osłabiać – mówi „Rz" Konrad Szymański, minister ds. europejskich.

Przezwyciężyć Brexit

Przedstawicielka ds. zagranicznych Unii Federica Mogherini już kilka dni temu podkreśliła: – Nie chodzi nam o budowę europejskiej armii, tylko wzmocnienie europejskiej współpracy w obszarze obronności, coś, co możemy zrobić tu i teraz.

Na szybkich efektach w szczególności zależy Niemcom i Francji, bo oba kraje czekają w przyszłym roku odpowiednio wybory parlamentarne i prezydenckie. Angela Merkel i François Hollande chcą do tego czasu pokazać, że potrafili przezwyciężyć Brexit i pod ich kierunkiem Unia nadal się rozwija. Moment na taką inicjatywę jest tym lepszy, że Brytyjczycy blokowali wiele inicjatyw związanych w europejską obronnością.

W sondażach Europejczycy obok dynamizacji gospodarki oczekują od Brukseli przede wszystkim większego bezpieczeństwa. Dlatego w Berlinie i Paryżu już przygotowano jednolite stanowisko w sprawie inicjatywy Junckera.

Plan obronny składa się z kilku elementów. Jednym z nich jest pomysł wspólnych inwestycji w obronność kilku państw Unii.

– To ma sens tam, gdzie zakup danego rodzaju uzbrojenia przez jedno państwo nie jest racjonalne – mówi „Rz" Tomasz Siemoniak, były szef MON. Wskazuje m.in. systemy tankowania samolotów w powietrzu czy rozpoznania satelitarnego. Ale też ostrzega: projekt może się rozbić o brak funduszy, bo nikt nie chce ograniczyć dotychczasowych programów Brukseli, jak fundusze strukturalne czy wsparcie dla rolnictwa.

Wspólne operacje

Kilka dni temu pomysł poparł były ambasador USA przy NATO Ivo Daalder. Amerykanie są tak zmęczeni przekonywaniem Europejczyków do większego wydawania na obronę NATO, że poprą każde inne rozwiązanie, które prowadzi do tego samego. Tym bardziej że plan Junckera nie obejmuje wielkich i kluczowych dla bezpieczeństwa narodowego projektów inwestycji w obronę, takich jak system obrony rakietowej. Tu będą obowiązywały zasady działania NATO, a więc także swobodna możliwość zakupu amerykańskiego sprzętu.

Plan Junckera zakłada także powołanie unijnego sztabu generalnego odpowiedzialnego za operacje wojskowe prowadzone przez Unię. Dziś takich operacji jest sześć, ale kierowanie nimi biorą na swoje barki poszczególne kraje – np. Francuzi w Mali czy Brytyjczycy u wybrzeży Somali. – Co do zasady nie sprzeciwiamy się takiemu rozwiązaniu, gdy Unia będzie odgrywała rolę pomocniczą wobec NATO, gdy będzie angażowała się w konflikt, którymi sojusz nie jest zainteresowany – mówi Szymański. Ale zdaniem Siemoniaka lepszą od Brukseli siedzibą unijnego sztabu mógłby być Kraków (gdzie znajduje się Centrum Operacji Lądowych) czy Ulm.

Priorytet integracji

Nowy sztab mógłby w szczególności dowodzić europejskimi grupami bojowymi, jednostkami 1500 żołnierzy z kilku krajów, które co prawda istnieją od lat, ale nigdy nie zostały użyte.

– Trzy lata temu Francuzi sondowali, czy da się wykorzystać weimarską grupę bojową w Mali. Okazało się, że w Niemczech nie można przezwyciężyć oporów politycznych w Bundestagu. My zaś oddaliśmy do tej grupy brygadę pancerną ze Świętoszowa. Mieliśmy więc wysłać do Mali nasze leopardy? Zasada działania grup bojowych musi zostać zmieniona, powinny być bardziej elastyczne – uważa Siemoniak, którego zdaniem nowe formacje mogłyby zostać w pierwszej kolejności wysłane do Kosowa.

Wątpliwości wobec inicjatywy Junckera mają kraje neutralne, w tym Irlandia i Austria. Dlatego jest całkiem prawdopodobne, że do jej wdrożenia konieczne okaże się wykorzystanie art. 44 traktatu, który pozwala na podjęcie w imieniu całej Unii działań wojskowych przez ograniczoną grupę państw członkowskich.

Wiele wskazuje na to, że Polska znalazłaby się wśród nich. Tym bardziej że kilka tygodni temu w wywiadzie dla „Rz" Jarosław Kaczyński uznał, iż działania zmierzające ku powstaniu w długiej perspektywie europejskiej armii powinny być priorytetem integracji. – Wszystkie kraje Grupy Wyszehradzkiej są zainteresowane takim kierunkiem działania – mówi Szymański. – Wszystko, co wzmacnia potencjał wojskowy Unii, jest dla Polski korzystne. W tym jesteśmy z PIS zgodni – potwierdza Siemoniak.

Polska zasadniczo nie sprzeciwia się planom szefa Komisji Europejskiej, choć przed ostateczną oceną musi przeanalizować szczegóły propozycji. – Kierunek jest dobry. Zgadzamy się co do zasady, że Europa musi w większym stopniu przyczyniać się do bezpieczeństwa Zachodu. Ale ten plan musi spełniać dwa warunki: wzmacniać synergię między działania Unii i NATO – o to Polska będzie dbała równie mocno, jak do tej pory Wielka Brytania; oraz zwiększać globalne zdolności bojowe sił zbrojnych państw UE, a nie je osłabiać – mówi „Rz" Konrad Szymański, minister ds. europejskich.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999