Chrabota: Akcja „stop fake newsom”

Utoniemy w kłamstwie, jeśli nie będziemy umieli uszanować prawdy. Stąd akcja Rzeczpospolitej „stop fake newsom”.

Aktualizacja: 23.07.2020 08:48 Publikacja: 22.07.2020 13:20

Chrabota: Akcja „stop fake newsom”

Foto: rp.pl

Rzecz jasna można zredukować problem tzw. „fake newsa” do nieprawdy. W sensie poznawczym właśnie tak jest. Tyle, że kłamstwo, oszustwo, niesprawdzona plotka, nieprawda, to kategorie z poprzedniej epoki, kiedy fałszywa informacja miała zwykle mniejszy zasięg i była łatwiejsza do sprawdzenia.

Owszem, wielkie kłamstwa, jak choćby to o polskiej prowokacji w Gliwicach mogły być pretekstem do uruchomienia machiny wojennej, albo inne, o odpowiedzialności Niemców za Katyń, mogło stać się kamieniem węgielnym braterskich relacji między PRL i Związkiem Sowieckim, nie mniej oba – w tym przypadku – antypolskie oszczerstwa opierały się na oficjalnych stanowiskach wrogich nam krajów i stąd brała się ich siła.

Z fake newsem jest nieco inaczej. Rzadko kiedy, a jeśli już, to post factum, jest stanowiskiem oficjalnym kłamliwej administracji. Fake news rodzi się i wychodzi ze świata chaosu komunikacyjnego, a żyje dzięki wielkim statystykom. Tak wpływa na politykę. Stąd jego siła i moc. Eksperci policzyli, że tylko w czasie pięciu miesięcy przed finałem amerykańskiej kampanii prezydenckiej z 2016 roku i tylko za pośrednictwem twittera, spośród wszystkich 171 milionów tweedów wysłanych przez 11 milionów użytkowników, 30 milionów odwoływało się do stron informacyjnych. Uwaga, aż jedna czwarta z tych referencji była odesłaniem do stron zawierających fake newsy (10 procent) i znanych ze stronniczości (15 procent).

To tylko analiza twittera, ale gdyby dodać wszystkie komunikatory, czy dyskusje na samych stronach uznawanych za oszczercze, liczba informacji skażonych nieprawdą szłaby w miliardy. To właśnie ta skala jest prawdziwą naturą nieprawdy epoki cyfrowej, czyli fake newsa, a nie kwestia prawdziwości informacji sama z siebie. Kampania prezydencka Clinton versus Trump nie była oczywiście jedyną, w której fake news był jednym z podstawowych narzędzi polityki. Co więcej, tenże fake news staje się powoli narzędziem typowym nie tylko w kampaniach. Staje się głównym orężem wojen hybrydowych, którego użycie poprzedza zastosowanie tradycyjnych środków polityki z agresją, handlową, czy militarną na czele.

Od pewnego czasu fake news staje się również narzędziem kształtującym szersze zjawiska, relacje międzynarodowe, globalny, czy lokalny marketing korporacyjny, lub branżowy. Przeraża nie tylko łatwość jego użycia, ale również relatywizm jego oceny. Ewidentna fałszowanie rzeczywistości traci swoją wagę etyczną. Staje się niczym innym, tylko niemal akceptowalną metodą kształtowania rzeczywistości. Liczne tego dowody mieliśmy ostatnio w polskiej kampanii prezydenckiej. Ewidentny fake news był uznawany za element metodologii wyborczej.

Czy tak musi być? Osobiście uważam, że nie może. Relatywizacja świata wartości, ucieczka od prawdy w stronę identyfikacji „tożsamościowej” będzie zgubna dla naszej polityki, kultury i samej cywilizacji. Utoniemy w kłamstwie jeśli nie będziemy umieli uszanować prawdy. Stąd akcja Rzeczpospolitej „stop fake newsom”.

Napisaliśmy dekalog walki z fake newsem i co tydzień, w czwartek będziemy publikowali wywiad odnoszący się do jednej z jego zasad. Szukamy sojuszników i prosimy o wspieranie naszej akcji. Może to tylko mała cegiełka, ale z pewnością w słusznej sprawie.

Dekalog walki z fake newsem

Rzeczpospolita i Rp.pl

News odnosi się do faktów nie do opinii. Opinie to zwykle interpretacje faktów.

Nie wystarczy mieć poglądy. Do oceny sytuacji trzeba również włączyć myślenie.

Opieraj się nie na jednym, a na możliwie wielu źródłach.

Notka na platformie społecznościowej to nie zawsze jest wiarygodne źródło.

Jeśli nie identyfikujesz źródła, nie powtarzaj newsa.

Jeśli news wydaje ci się nieprawdopodobny, to pewnie tak jest.

Jeśli masz wątpliwości wobec newsa, to tym ważniejsza jest jego weryfikacja.

Pamiętaj, że granica między prawdą i fałszem jest bardzo cienka. To czasem jedno słowo.

Pamiętaj, że polityka składa się niemal wyłącznie z nieprawdy.

Rzecz jasna można zredukować problem tzw. „fake newsa” do nieprawdy. W sensie poznawczym właśnie tak jest. Tyle, że kłamstwo, oszustwo, niesprawdzona plotka, nieprawda, to kategorie z poprzedniej epoki, kiedy fałszywa informacja miała zwykle mniejszy zasięg i była łatwiejsza do sprawdzenia.

Owszem, wielkie kłamstwa, jak choćby to o polskiej prowokacji w Gliwicach mogły być pretekstem do uruchomienia machiny wojennej, albo inne, o odpowiedzialności Niemców za Katyń, mogło stać się kamieniem węgielnym braterskich relacji między PRL i Związkiem Sowieckim, nie mniej oba – w tym przypadku – antypolskie oszczerstwa opierały się na oficjalnych stanowiskach wrogich nam krajów i stąd brała się ich siła.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich