Więzienie za wizytę w domu publicznym

Francuski rząd chce karać klientów prostytutek. Takie prawo obowiązuje już w Szwecji, Norwegii, Finlandii i Islandii

Aktualizacja: 03.04.2011 15:02 Publikacja: 03.04.2011 01:01

Więzienie za wizytę w domu publicznym

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Francuska minister ds. solidarności i spójności społecznej Roselyne Bachelot pracuje nad ustawą, która ma wprowadzić kary za korzystanie z usług prostytutek. We Francji prostytucja jest legalna. Surowo karane jest natomiast od 2003 roku czerpanie korzyści z nierządu, w tym prowadzenie domów publicznych oraz czynne i bierne nagabywanie (uśmiech, kontakt wzrokowy) przechodniów na ulicy.

Przepisy wprowadził ówczesny minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy, obecnie prezydent. Za agresywny marketing prostytutkom grozi do dwóch miesięcy więzienia i grzywna w wysokości 3750 euro. Ich klienci mogli czuć się bezpieczni. Niesłusznie, uważa minister.

– Powinniśmy karać przede wszystkim klientów, a nie prostytutki. Bądźmy szczerzy, nie ma czegoś takiego jak dobrowolna sprzedaż ciała wynikająca z życiowego wyboru. Zakup usług seksualnych wiąże się zawsze z przymusem po stronie sprzedającego – powiedziała Bachelot. Jej zdaniem klienci prostytutek we Francji powinni być karani grzywną lub więzieniem tak jak w Szwecji, która wprowadziła takie prawo w 1999 roku.

Szacuje się, że we Francji prostytuuje się ponad 20 tysięcy osób. 80 procent z nich to kobiety. Połowa pochodzi z Europy Wschodniej. 90 procent klientów to mężczyźni. Z usług prostytutki korzystał co najmniej raz w życiu co dziesiąty Francuz.

Państwo największy sutener?

Propozycja Bachelot wywołała różne reakcje organizacji broniących praw prostytutek. – To krok w dobrym kierunku. Trzeba wyznaczyć jakieś granice. Nie można kupować seksu. Trzeba jednak równocześnie znieść kary dla prostytutek, bo są one ofiarami handlu ludźmi – mówi „Rz" Claire Quidet ze stowarzyszenia Mouvement du Nid. Dyrektor generalna Narodowego Centrum Informacji na temat Praw Kobiet i Rodzin (CNIDFF) też opowiada się za karaniem klientów.

– Od dawna o to zabiegamy. Nie może być tak, że kobiety, które sprzedają swe ciała, są karane, a klienci żyją sobie spokojnie – uważa Annie Guilberteau. Inni zwracają jednak uwagę, że ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie zlikwiduje prostytucji, a tym bardziej problemów społecznych, które są jej przyczyną. – Trzeba walczyć z sutenerami i organizacjami przestępczymi, które parają się handlem ludźmi na skalę europejską. I przeznaczyć więcej pieniędzy na pracowników społecznych, którzy pomagają kobietom skończyć z tą profesją i zacząć nowe życie – podkreśla Francoise Gil, socjolog, specjalistka od prostytucji. Według niej są jednak osoby, które chcą uprawiać ten zawód. – Trzeba im dać taką możliwość i zapewnić wszelkie świadczenia socjalne. Karanie klientów i prostytutek wydaje mi się absurdalne, bo i tak dalej będą to robić, tylko po kryjomu – dodaje.

 

 

Dochody prostytutek podlegają opodatkowaniu, co zdaniem Francoise Gil czyni państwo największym sutenerem w kraju i pokazuje hipokryzję rządowych wrogów prostytucji.

Projekt ustawy ma być gotowy w połowie kwietnia. Do głosowania w parlamencie dojdzie jednak prawdopodobnie dopiero w 2012 roku. Nie wiadomo, czy zostanie poparty. W przyszłym roku w maju odbywają się bowiem we Francji wybory parlamentarne i nie jest wykluczone, że do izby niższej trafią politycy z nacjonalistycznego Frontu Narodowego. Kilka dni temu dziennik „Le Phare Dunkerquois" ujawnił, że jedna z radnych partii Sandra Kaz występuje jako dziewczyna do towarzystwa.

Abolicja czy prohibicja?

Jedne kraje Europy wprowadziły całkowity zakaz prostytucji i czerpania z niej korzyści, inne karzą klientów, jeszcze inne zdecydowały się na legalizację prostytucji, ale zakazały sutenerstwa. Politycy dzielą się na abolicjonistów, dla których prostytucja jest formą wyzysku, a prostytutki ofiarami pozbawionych skrupułów sutenerów, i na zwolenników prohibicji, którzy widzą przestępców zarówno w prostytutkach, jak i w sutenerach.

W większości krajów Europy Zachodniej (Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Luksemburgu, Portugalii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech) oraz w Polsce prostytucja jest legalna, natomiast nielegalne są związane z nią praktyki sutenerskie, w tym domy publiczne, choć w wielu z tych krajów są one tolerowane. Pełną legalizację prostytucji i uregulowania towarzyszących jej praktyk wprowadziły Niemcy, Holandia, Austria, Szwajcaria, a także Grecja. W Niemczech 400 tysięcy prostytutek płaci podatki i ma ubezpieczenie zdrowotne. W 2009 roku uratowały Dortmund. Płacone przez nie podatki zatkały dziurę w budżecie miasta.

Całkowicie nielegalna prostytucja jest w malutkich księstwach, takich jak Andora, Liechtenstein, Monako, San Marino, oraz na Malcie. W czterech krajach skandynawskich: Szwecji, Norwegii, Finlandii i Islandii, karze się tylko klientów.

Model szwedzki

Pierwszym krajem, który wprowadził kary dla klientów, była w 1999 roku Szwecja. Grożą im tam kary do sześciu miesięcy więzienia. Czy jest to skuteczne? Opinie są podzielone. Posłanka partii liberałów Camilla Lindberg, która powiedziała, że wszyscy mężczyźni i kobiety mają prawo do decydowania o swoim życiu i ciele, w tym do płatnego seksu, naraziła się na ataki.

Oskarżono ją o propagowanie prostytucji. – Chcesz pracować w domu publicznym? – pytano. Według Lindberg kary dla klientów powinno się zlikwidować. Sytuacja prostytutek się nie poprawiła, a proceder przeniósł się do podziemia, przez co uprawiające płatny seks osoby są jeszcze bardziej narażone na niebezpieczeństwo. – Polityczna poprawność nie może eliminować rozsądku. Są prostytutki, które wybrały swoją pracę i dobrze się w niej czują. Nie poprawi się czyjegoś losu poprzez milczenie, zakaz ani karę – przekonywała.

Jednak według oficjalnego raportu zakaz stanowi ważne narzędzie zapobiegania prostytucji i handlu ludźmi. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba osób uprawiających płatny seks zmalała o połowę. Zdaniem autorki raportu Anny Skarhed to jednak wciąż za mało.

Karać nawet za granicą

Domaga się ona zwiększenia kary z sześciu miesięcy do roku więzienia. Partia Socjaldemokratów wystąpiła z wnioskiem, by także osoby, które kupią seks za granicą, były sądzone w Szwecji. Nawet gdy w kraju, w którym Szwed skorzysta z usług prostytutki, jest to legalne.

Tego chce także przywódczyni Kobiet Centrum Annika Quarlsson. – Kupowanie seksu powinno być traktowane jako poważne złamanie prawa, a nie jako zakłócanie porządku publicznego – mówi „Rz". Według niej prostytutki powinny móc żądać odszkodowania od klienta. Na te propozycje nie godzi się jednak minister sprawiedliwości Beatrice Ask.

Według historyk idei z Uniwersytetu w Göteborgu Susanne Dodillet obecne prawo prowadzi do stygmatyzacji prostytutek. – To, że trudniej jest im teraz sprzedawać usługi na ulicy, sprzyja stręczycielstwu – mówi „Rz" Dodillet. Według niej brakuje poważnych naukowych badań, więc nie sposób wywnioskować, czy prostytucja zmalała czy wzrosła.

Wiadomo natomiast, że w zeszłym roku policja przyłapała na gorącym uczynku około 1000 klientów. To wskazywałoby, że usługi seksualne wciąż cieszą się dużym powodzeniem.

A śladem Szwecji podążyły Finlandia, Norwegia i Islandia. Fiński parlament przyjął w 2006 roku ustawę o karaniu klientów prostytutek. Osobom uprawiającym z nimi płatny seks grozi sześć miesięcy więzienia. Nowe norweskie przepisy, które weszły w życie 1 stycznia 2009 roku, mówią, że korzystanie z usług seksualnych jest przestępstwem. Umożliwiają karanie klientów wysoką grzywną, proporcjonalną do zarobków, lub sześciomiesięcznym więzieniem.

Francuska minister ds. solidarności i spójności społecznej Roselyne Bachelot pracuje nad ustawą, która ma wprowadzić kary za korzystanie z usług prostytutek. We Francji prostytucja jest legalna. Surowo karane jest natomiast od 2003 roku czerpanie korzyści z nierządu, w tym prowadzenie domów publicznych oraz czynne i bierne nagabywanie (uśmiech, kontakt wzrokowy) przechodniów na ulicy.

Przepisy wprowadził ówczesny minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy, obecnie prezydent. Za agresywny marketing prostytutkom grozi do dwóch miesięcy więzienia i grzywna w wysokości 3750 euro. Ich klienci mogli czuć się bezpieczni. Niesłusznie, uważa minister.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy
Społeczeństwo
Przełom w walce z cukrzycą? Firma farmaceutyczna ogłosiła wyniki badań klinicznych
Społeczeństwo
Holandia chce deportować do Armenii 12-latka, który nigdy nie widział Armenii
Społeczeństwo
Kultura i imperializm. Rosyjscy twórcy wciąż mają dużo odbiorców w Ukrainie