Mam taką tezę, że w czasie pandemii Polacy poczuli XXI wiek. Tak jak w 1920 poczuliśmy XX wiek, poznaliśmy jego totalitaryzmy. Teraz uświadomiliśmy sobie deficyty państwa i społeczeństwa. One były z nami wcześniej, ale nie były tak widoczne. Teraz okazuje się, że mamy problem z rynkiem pracy, ze służbą zdrowia, z cyfryzacją, z edukacją, z rolnictwem, zdalnym nauczaniem. Oprócz tego ekologia. W czasie pandemii najłatwiej było zwolnić tych bez stałych umów, oni pierwsi oberwali. Pandemia pokazała niedociągnięcia, musimy się nimi zająć. To są tematy XXI wieku. One przed pandemią byly, ale nie funkcjonowały w przestrzeni publicznej. Polacy przed pandemią nie chcieli wcale myśleć w kategoriach instytucji. Myśleli, że pieniądze włożone w instytucje zostaną zmarnowane, woleli je dostać do ręki. Ale teraz okazało się, że instytucje i procedury są ważne.
W PiS jednak dyskusja toczy się chyba gdzieś indziej. Są różne frakcje, pomysły dotyczące mediów czy samorządów itd.
Walki polityczne w ramach partii czy porozumień partyjnych są zawsze. To jednak sprawy powierzchowne – ekscytują nas, ale są wtórne. Pytania przed którymi stoi teraz Polska są bardziej fundamentalne. dotyczą tego, czy bardziej integrować się z UE - bo w kryzysie jak się okazało sam sobie nikt rady nie da. Są pytania o instytucje, o to jak radzić sobie z pandemią, jak zmieniać, reformować to co wspólne. Oczywiście toczy się też spór o to, jak to wszystko obudować, okrasić komunikacja. Przeznaczeniem PiS ale i całej klasy politycznej nie może być trwanie przy starym. Bo dzisiaj stawka jest bardzo poważna - albo wejdziemy w XXI wiek i rozwiążemy nasze problemy, ale pozostaniemy w XX na zawsze.
A gdzie jest opozycja, a konkretniej KO?
Platforma przetrwała – to bez wątpienia sukces. Ale jeśli ktoś mówi, że to była najlepsza kampania PO, to się myli. Gdy sięgnąć do badań ilościowych to okazuje się, że ludzie opozycji głosowali nie za Rafałem Trzaskowskim, a przeciwko Dudzie. Dopóki się to nie zmieni, to PO będzie zawsze przegrywać. Polityka to jest starcie mitów i opowieści, żadnej opowieści na razie nie widzę. Nie można nazwać najlepszą kampanią takiej, w której dwoje kandydatów przegrywa wybory – Kidawa-Błońska i Trzaskowski. A tak zrobiła PO.
Ale były nowe akcenty. Poparcie diagnozy PiS, poparcie Lecha Kaczyńskiego i nie tylko.
To było nowe, ale w pewnym momencie PO zrozumiała że nie tędy droga - że wyborcy PiS nie przyjdą, a przynajmniej nie zostaną tak zdemobilizowani jak tego chce PO. I PO wróciła to opowieści, że PiS jest zły. Były próby, ale pytanie czy nie należało takich eksperymentów ćwiczyć wcześniej. PiS zawsze robił poligon, zawsze wcześniej sprawdzało pomysły. Tak jak towarzysz Mao podczas długiego marszu sprawdzał koncepcje i w boju budował kadry. Które jak mawiał klasyk sa najważniejsze
KO miała wcześniej trzy kampanie.
Celem PO jest utrzymanie stanu posiadania, bycia największą siła opozycji. To się Schetynie udało – i tu czapki z głów. Teraz pojawiło się nowe pokolenie poszukujące czegoś nowego, zobaczymy czy da to nowy impuls PO? Czy ci młodzi znają dostatecznie dobrze swoją markę, czy maja pamieć tej instytucji jak jej ojcowie zalożyciele?
A teraz w Polsce toczy się konflikt kulturowy?
Zarówno opozycja, jak i PiS są zainteresowane tym, aby ten konflikt istniał.. On organizuje wyobraźnię, te ostatnie protesty jednak odbyły się w złym momencie. W polityce poza umiejętnościami trzeba mieć szczęście, determinacjie i patrzeć w kalendarz. Te protesty ciągnęłyby się znacznie dłużej i miały wiekszą siłę - te wokół tęczowych flag, pomników itd - gdyby nie Białoruś. To był kontekst, który pokazał słabość tego konfliktu.
Czyli?
To co dzieje się na Białorusi jest znacznie bardziej brutalne. Białoruś pokazała kontekst. Prawem kontrastu okazało się, że żyjemy w państwie demokratycznym. To przywróciło proporcje Oczywiście zdarzają się u nas poważne różnice zdań, trwa brutalna walka polityczna, są nawet interwencje policji. Ale nie żyjemy w dyktaturze. Nie chcę przez to powiedzieć, że to co się działo to był temat na sezon ogórkowy. Nie chcę tego umniejszać. Trzeba na przykład oddać np. Lewicy, że była na pierwszej linii dzięki np. Agnieszce Dziemianowicz-Bąk czy Krzysztofowi Śmiszkowi, ktorzy brali udział w protestach, starali się z dużym zaangażowaniem wspierać protestujących i załatwiać opiekę prawną zatrzymanym. To budzi szacunek – i myslę, że wielu aktywnych uczestników opozycji demokratycznej z przed 89 roku może czuć dumę. Sztafeta pokoleń działa, a oni mają kontynuatorów. Pytanie tylko, czy Lewica zrobiła to w optymalny sposób. Czy znalazła język, który przebił się poza wielkomiejski elektorat, do wyborców wsi, miasteczek.