„Na prośbę uniwersyteckiej kliniki Charité badania próbek pobranych od Nawalnego przeprowadziło laboratorium Bundeswehry. W ten sposób uzyskano jednoznaczny dowód obecności (w jego organizmie – red.) bojowego środka chemicznego z grupy nowiczok” – stwierdził rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert w specjalnym oświadczeniu.
Z innych źródeł wiadomo, że niemieccy lekarze prosili o pomoc nie tylko swoją armię, ale i brytyjskie wojskowe laboratorium w Porton Down, które pierwsze zidentyfikowało nowiczoka w 2018 roku. Nie wiadomo jednak, jaką odpowiedź obecnie otrzymał stamtąd Berlin.
Konflikt międzynarodowy
W środę w południe kanclerz Angela Merkel omówiła sprawę Nawalnego na spotkaniu z głównymi ministrami swego rządu (w tym szefami resortów obrony i finansów). Poinformowano, że Berlin „zwróci się do partnerów z Unii Europejskiej i NATO w celu omówienia wspólnej reakcji”. Ponadto niemiecki rząd zwróci się do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. Ta instytucja nadzoruje wykonanie konwencji z 1997 roku o zakazie produkcji i przechowywania broni chemicznej.
Można się domyślać, że Niemcy poinformują ją, iż Rosja złamała podpisaną przez siebie konwencję.
Ukrywane laboratorium
W 2017 roku Moskwa ogłosiła, że zlikwidowała wszystkie swoje zapasy broni chemicznej, których było ok. 40 tys. ton. Ale rok później – po próbie zamordowania w Salisbury Siergieja Skripala przez agentów rosyjskiego wywiadu wojskowego za pomocą nowiczoka – okazało się, że w Rosji istniał ośrodek produkcji broni chemicznej, do którego Kreml się nie przyznał. Chodzi o miejscowość Szichany (w obwodzie saratowskim), gdzie produkowano nowiczoka.