Aktualizacja: 21.11.2024 15:21 Publikacja: 18.09.2024 16:30
Foto: Anthony Pizzoferrato/Middle East Images/ABACAPRESS.COM
Pięciu podejrzanych to obywatele Armenii, a dwóch pozostałych to byli mieszkańcy Górskiego Karabachu. Organizatorzy zamachu stanu mieli w tym roku zwerbować kilka osób i płacić im około 220 tys. rubli (równowartość ok. 9200 zł) miesięcznie za podróż do Rosji i odbycie trzymiesięcznego szkolenia wojskowego, a następnie dołączenie do armii po powrocie. W czasie szkolenia mieli nauczyć się obsługi „ciężkiego uzbrojenia”.
Rekruci zostali rzekomo wysłani do Rostowa nad Donem, gdzie poddano ich badaniu na wykrywaczu kłamstw, aby ustalić ich poglądy i sprawdzić wszelkie powiązania ze służbami Armenii. Następnie zwerbowani uczestnicy spisku pojechali do bazy wojskowej o nazwie Arbat. Dopiero wtedy – według Komitetu Śledczego – powiedziano im, że prawdziwym celem treningu jest powrót do Armenii i przejęcie władzy poprzez przeprowadzenie zamachu stanu.
Centrolewicowy australijski rząd skierował do parlamentu ustawę, której celem jest wprowadzenie ograniczeń wiekowych na korzystanie z mediów społecznościowych.
Wojna Rosji z Ukrainą trwa już trzeci rok. Kreml szuka pieniędzy i planuje wydać 40 proc. budżetu na potrzeby armii. Tymczasem kraj w tym roku pobije przedpandemiczny rekord ilości zorganizowanych imprez sylwestrowych.
Samolot linii Southwest Airlines, przygotowujący się do startu z lotniska w Dallas, został trafiony pociskiem. Pasażerowie zostali bezpiecznie ewakuowani.
Mają po kilka paszportów, starannie przygotowaną „legendę” i firmę w Łodzi. Ujawniamy, jak nad Wisłę trafiają funkcjonariusze wywiadu białoruskiego dyktatora.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Dwóch agentów Mińska pod fałszywą tożsamością wjechało do Polski. Inwigilują białoruską opozycję – ustaliło śledztwo Białoruskiego Centrum Śledczego, Cyberpartyzantów i „Rzeczpospolitej”.
Erywań ogłosił, że wykrył wspierany przez Moskwę spisek, którego celem było obalenie obecnych władz kraju. Ale polityczne napięcie nie wpływa na stosunki gospodarcze.
Władze Armenii, która formalnie pozostaje sojusznikiem wojskowym, gospodarczym i politycznym Rosji, chcą otwierać granice na Zachód i integrować się z Unią Europejską.
Armenia i Azerbejdżan potwierdziły, że długo oczekiwane porozumienie, które mogłoby przynieść pokój na Kaukazie Południowym po dziesięcioleciach konfliktu, jest bliskie sfinalizowania. Ormiańska agencja ArmenPress pisze jednak o nieustających żądaniach Azerbejdżanu zmiany konstytucji Armenii.
Armenia nie chce, by najważniejsza arteria komunikacyjna regionu trafiła na dobre w ręce Rosjan. Walczą o nią też Turcja, Azerbejdżan i Iran. To może być pretekstem do kolejnej wojny w regionie.
Rząd w Erywaniu podejmuje kolejne kroki ku zbliżeniu państwa z Zachodem. To jednak może potrwać lata, bo ze wszystkich postradzieckich krajów Armenia uzależniła się od Moskwy najbardziej.
Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), która miała zastąpić Układ Warszawski po upadku Związku Radzieckiego, pęka w szwach. Bolesne doświadczenie Ormian podkopuje zaufanie do Kremla wśród pozostałych sojuszników Rosji.
Według dokumentów, na które powołuje się serwis Politico, Białoruś dostarczyła zaawansowaną broń największemu wrogowi Armenii – Azerbejdżanowi, mimo że oba kraje były rzekomo sojusznikami w międzynarodowym pakcie obronnym pod przewodnictwem Rosji.
Rząd w Erywaniu zapowiedział opuszczenie prorosyjskiego sojuszu militarnego OUBZ i szykuje się do zawarcia ważnej umowy ze Stanami Zjednoczonymi. W Armenii od tygodni trwają antyrządowe protesty, które może wykorzystać Moskwa. – Kreml będzie chciał odsunąć rząd Paszyniana od władzy – komentuje ekspert OSW.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas