Rządzący od ponad dwóch dekad (władze objął po ojcu Hejdarze Alijewie) przywódca Azerbejdżanu już w noworocznym orędziu zaostrzył swoją retorykę wobec sąsiedniej Armenii. Przekonywał, że „żadna siła nie jest w stanie” konkurować z armią azerbejdżańską w regionie. – To my utworzyliśmy nową rzeczywistość na Kaukazie Południowym – oznajmił. Zasugerował, że jeżeli Armenia będzie się zbroić, to jego kraj „nie będzie biernym obserwatorem”. Wrócił do tematu we wtorek, udzielając obszernego wywiadu lokalnym mediom.
Azerbejdżan stawia warunki Armenii. Czego domaga się prezydent Alijew?
– Uzbrojenie Armenii doprowadzi do nowego napięcia. Nie chcemy tego. Chcemy pokoju. Chcemy przewinąć kartę wojny. Widzimy jednak, że zarówno Armenia, jak i jej nowi mocodawcy tego nie chcą. Żyją ideą rewanżu, a Armenia faktycznie jest źródłem zagrożenia dla regionu. Niezależne państwo ormiańskie jest państwem faszystowskim – grzmiał azerbejdżański przywódca. Przypominał o masowym wypędzeniu Azerów z Górskiego Karabachu na początku lat 90. (kontrolę nad terytorium wspieranego przez Erywań separatystycznego regionu siły Baku odzyskały w 2023 roku). – Dlatego faszyzm powinien zostać zniszczony. Albo go zniszczy kierownictwo Armenii, albo my. Innego wyjścia nie mamy – stwierdził.
Czytaj więcej
Władze Armenii, która formalnie pozostaje sojusznikiem wojskowym, gospodarczym i politycznym Rosji, chcą otwierać granice na Zachód i integrować się z Unią Europejską.
Postawił też swoje warunki, które są nie do spełnienie przez władze w Erywaniu. – Francja i inne państwa, które dostarczają tam (do Armenii – red.) broń, powinny rozwiązać i anulować te umowy. Już dostarczona broń powinna zostać zwrócona. To nasze warunki. Teraz niech to interpretują tak, jak chcą – mówił Alijew. Domagał się też od władz w Erywaniu, by nie „byli przeszkodą" geograficzną pomiędzy Turcją i Azerbejdżanem” i zgodzili się na otwarcie tzw. korytarza zangezurskiego.
Ta niewielka 40-kilometrowa droga w Armenii (leżąca pomiędzy graniczącym z Turcją Nachiczewanem a resztą Azerbejdżanu) jest dzisiaj największą kością niezgody pomiędzy krajami od wygranej jesienią 2023 roku przez Baku wojny i powrotu Azerów do Górskiego Karabachu. Kraje wciąż nie mogą się porozumieć co do tego, kto miałby sprawować kontrolę nad najbardziej strategiczną (łączącą Europę z Azją) drogą regionu, gdyby doszło do jej otwarcia. W Azerbejdżanie (wspieranym mocno przez Turcję) chcą, by kontrolę sprawowało kilka państw, ale Erywań nie chce nikogo wpuszczać i ma poparcie leżącego tuż obok Iranu.