Formalnym powodem stał się projekt ustawy o rozpoczęciu negocjacji z Brukselą, zgłoszony przez pięć partii – pozaparlamentarnych, ale w tej kwestii bliskich rządowi – i podpisany przez ponad 50 tys. obywateli.
Opozycja natychmiast stwierdziła, że początek dyskusji o wstąpieniu do UE to próba ratowania popularności premiera Paszyniana przed wyborami w przyszłym roku. – Według różnych badań socjologicznych popularność premiera waha się w okolicach 10–15 proc. Rozmowy (pokojowe) z Azerbejdżanem nie przynoszą rezultatu, gospodarka pada, Paszynian musi pokazać choć jakikolwiek sukces. Z Rosją stosunki są popsute, no to pokazuje, że z Europą jest wszystko w porządku – tłumaczy w rozmowie z Deutsche Welle opozycyjny deputowany Artur Chaczatrian.
Czytaj więcej
Erywań ogłosił, że wykrył wspierany przez Moskwę spisek, którego celem było obalenie obecnych władz kraju. Ale polityczne napięcie nie wpływa na stosunki gospodarcze.
Armenia powoli, ale konsekwentnie oddala się od Kremla
Stosunki z poprzednio głównym sojusznikiem i najważniejszym rynkiem zbytu, Moskwą, zaczęły psuć się po wojnie Azerbejdżanu z ormiańskim Górskim Karabachem w 2020 roku. Erywań oskarżał Kreml o nieudzielenie pomocy wojskowej, mimo iż w kraju jest rosyjska baza wojskowa, a Armenia należy do wojskowego, prorosyjskiego sojuszu ODKB. Od tego czasu Erywań zaczął ograniczać kontakty z sojuszem, aż w ubiegłym miesiącu premier Paszynian oznajmił, że „osiągnięto punkt, z którego nie ma już odwrotu”: kraj formalnie pozostaje członkiem ODKB, ale nie uczestniczy w jego pracach.
Obecnie podobny problem pojawił się z innym prorosyjskim zjednoczeniem – Euroazjatycką Unią Gospodarczą. Kreml ostrzegł, że nie można być w obu stowarzyszeniach jednocześnie (to drugie to UE), a armeńska gospodarka jest znacznie uzależniona od Rosji (najbardziej od dostaw paliw, energii elektrycznej i zbóż). Ale i Rosja jest uzależniona od Armenii, przez którą idzie ogromny strumień „alternatywnego eksportu”, czyli przemytu towarów objętych zachodnimi sankcjami. Na razie Moskwa szacuje, że obroty handlowe z Armenią spadną o 70–80 proc.